"Kobiety w opresji mają prawo się potwornie bać. Używają takiego języka, by wyrazić swój sprzeciw" - powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM polityk lewicy Barbara Nowacka. W ten sposób odniosła się do dzisiejszych demonstracji kobiet, które są kontynuacją "czarnego protestu". Ta inicjatywa "jest po to, żeby kobiety - i wspierający je mężczyźni - przypomnieli rządzącym, o czym był 'czarny protest'. To nie było tylko o prawie aborcyjnym. To było o godności, bezpieczeństwie, sytuacji ekonomicznej i materialnej" - punktowała polityk. Marcin Zaborski zapytał swojego gościa również o historię Natalii Przybysz, która opowiedziała o tym, jak dokonała aborcji. Nowacka stwierdziła: "Spotyka ją za to fala hejtu. Wszyscy zastanawiają się nie dość, czy kobiety mają prawo do aborcji, a w ogóle, jak o niej mogą mówić. To jest kolejne nakładanie kagańca". "Każdy projekt, który ma zaostrzyć i tak już istniejący w Polsce zakaz aborcji, bardzo restrykcyjne prawo aborcyjne, oczywiście jest drakoński, bo jeżeli z bardzo złego przepisu, jaki w tej chwili mamy, dotyczącego aborcji, mamy jeszcze zabrać kolejną przesłankę - to i tak jest średniowiecze" - podkreśliła Nowacka. "Ja cieszę się, że PiS chce pomagać osobom wykluczonym, biednym, tylko naprawdę nie rozumiem, dlaczego nagle łączą to z tematyką aborcyjną. To naprawdę nie ma nic do rzeczy" - zaznaczyła polityk.

"Kobiety w opresji mają prawo się potwornie bać. Używają takiego języka, by wyrazić swój sprzeciw" - powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM polityk lewicy Barbara Nowacka. W ten sposób odniosła się do dzisiejszych demonstracji kobiet, które są kontynuacją "czarnego protestu". Ta inicjatywa "jest po to, żeby kobiety - i wspierający je mężczyźni - przypomnieli rządzącym, o czym był 'czarny protest'. To nie było tylko o prawie aborcyjnym. To było o godności, bezpieczeństwie, sytuacji ekonomicznej i materialnej" - punktowała polityk. Marcin Zaborski zapytał swojego gościa również o historię Natalii Przybysz, która opowiedziała o tym, jak dokonała aborcji. Nowacka stwierdziła: "Spotyka ją za to fala hejtu. Wszyscy zastanawiają się nie dość, czy kobiety mają prawo do aborcji, a w ogóle, jak o niej mogą mówić. To jest kolejne nakładanie kagańca". "Każdy projekt, który ma zaostrzyć i tak już istniejący w Polsce zakaz aborcji, bardzo restrykcyjne prawo aborcyjne, oczywiście jest drakoński, bo jeżeli z bardzo złego przepisu, jaki w tej chwili mamy, dotyczącego aborcji, mamy jeszcze zabrać kolejną przesłankę - to i tak jest średniowiecze" - podkreśliła Nowacka. "Ja cieszę się, że PiS chce pomagać osobom wykluczonym, biednym, tylko naprawdę nie rozumiem, dlaczego nagle łączą to z tematyką aborcyjną. To naprawdę nie ma nic do rzeczy" - zaznaczyła polityk.
Barbara Nowacka w Popołudniowej rozmowie w RMF FM /RMF FM/Michał Dukaczewski /RMF FM

Marcin Zaborski: Współprzewodnicząca Twojego Ruchu Barbara Nowacka jest naszym gościem. Jeśli powiem - najbliższa współpracowniczka Janusza Palikota to powiem prawdę?

Barbara Nowacka: Jestem współprzewodniczącą Twojego Ruchu, w tej chwili jestem też szefową stowarzyszenia Inicjatywa Polska. Dzisiaj jest też trochę czas taki wydaję mi się w polskim życiu politycznym i społecznym, że dużo wiecej zrobimy niekoniecznie idąc więcej ze sztandarami, a ucząc się współpracy i dialogu.

Ucieka pani od Palikota...

Nigdzie nie uciekam.

Ale jednak zapytam: Dobrze pani wie, gdzie jest Janusz Palikot?

Mówiąc szczerze nie wiem, gdzie jest dzisiaj Janusz Palikot.

Nie, nie dzisiaj - w ogóle. Pojawia się np. na spotkaniach zarządu Twojego Ruchu?

Tak, pojawia się na tych spotkaniach. Natomiast przez jakiś czas najbliższy zapowiedział, że nie będzie zbyt aktywny publicznie, bo też jak każdy myślę...

Ale dlaczego? Bo kilkanaście miesięcy temu chciał być prezydentem, a teraz jakby abdykował. Porzucił trochę lewicę.

Próbowałam panu odpowiedzieć.

Proszę bardzo.

Otóż tak jak myślę każdy, kto miał trudniejszy moment i odniósł porażki wyborcze, potrzebuje chwili refleksji, zastanowienia się, jak działać dalej, czy w ogóle działać dalej. Jestem przekonana, że Janusz Palikot wróci na polską scenę polityczną.

Wróci, przybędzie na ratunek, żeby ratować lewicę przed wyborami.

Nie, myślę, że przybędzie po to, żeby mówić o sprawach bliskich, ale cóż to będzie... Mówiąc szczerze, dzisiaj trudno mi odpowiedzieć, a nie jestem rzeczniczką prasową Janusza Palikota, niech pan wybaczy.

Ale jest pani współprzewodniczącą Twojego Ruchu.

Więc chętnie opowiem, co się dzieje, co robimy.

Jest jeszcze ruch w Twoim Ruchu?

Jest jeszcze, ponieważ dużo osób, które tak samo jak ja myślą, że aktywność partyjna i taki pełen program będzie miał swój czas, a dzisiaj trzeba po prostu działać, razem ze mną chociażby zbierały podpisy pod projektem "Ratujmy kobiety", który przecież nie tak dawno, bo miesiąc temu był debatowany w Sejmie, które razem ze mną w stowarzyszeniu Inicjatywa Polska dzisiaj chociażby w Poznaniu zajmują się tematem mieszkalnictwa. Wiele z nich stoi dzisiaj w różnych miejscach protestując w czarnym proteście.

Ilu członków ma dzisiaj partia Twój Ruch?

Nie liczyłam panie redaktorze, nie liczyłam.

No jakże to. Na początku roku pytałem o to, mówiła pani 5,5 tys. ludzi. To dzisiaj jest ich więcej, mniej, tyle samo?

Myślę, że tyle samo. Ludzie też ani nie rezygnują, ani się nie dopisują. Trwają i zajmują się tym, co naprawdę dzisiaj jest potrzebne - taką pracą organiczną, u podstaw, z ludźmi, rozmowami - nie tylko o partyjnych szyldach i szykowaniu się do wyborów, bo w dużej mierze temu służą partie - ale o wartościach. Dzisiaj tą wartością jest wolność kobiet.

Jest dzisiaj strajk kobiet bez szyldów partyjnych. Organizatorki piszą tak - "większość parlamentarna nadal planuje uchwalenie drakońskiej ustawy antyaborcyjnej". Projektu ustawy nie ma, a organizatorzy protestu wiedzą, że to będzie drakoński projekt?

Ależ każdy projekt, który ma zaostrzyć i tak już istniejący w Polsce zakaz aborcji, bardzo restrykcyjne prawo aborcyjne oczywiście jest drakoński, bo jeżeli z bardzo złego, niemartwego przepisu, jaki w tej chwili mamy dotyczący aborcji, mamy jeszcze zabrać kolejną przesłankę - tak, to i tak jest średniowiecze. A skąd o tym wiemy? Po pierwsze, Beata Szydło zapowiedziała wycofując poparcie Prawa i Sprawiedliwości dla projektu Ordo Iuris zapowiedziała, że jednak nie zamierzają zrezygnować z tematu. Pani posłanka Pawłowicz wpisuje...

Dzisiaj szef MSWiA Mariusz Błaszczak pani przewodnicząca mówi tak: "ktoś wykorzystuje te panie, bo nie ma żadnego projektu zaostrzającego ustawę. PiS nie będzie zgłaszać projektów. PiS będzie pomagać matkom, które znalazły się w trudnej sytuacji".

No to mogę odesłać tylko pana Błaszczaka do chociażby wpisów facebookowych jego koleżanki, prominentnej działaczki Prawa i Sprawiedliwości, pani posłanki Pawłowicz, która już zapowiada, że te projekty są. A poza tym ja bardzo się cieszę, że Prawo i Sprawiedliwość chce pomagać osobom wykluczonym biednym, tylko nie rozumiem, dlaczego nagle łączą to z tematyką aborcyjną? To naprawdę nie ma nic do rzeczy. To, że rodzice osób niepełnosprawnych dostają małe świadczenia to chyba wszyscy wiemy od czasu tego żałosnego pytania Donalda Tuska, który pytał: A skąd mam wziąć pieniądze? To Prawo i Sprawiedliwość dzisiaj się o tym dowiedziało czy przedwczoraj?

A ten dzisiejszy protest jest po to, żeby utrzymane były obowiązujące teraz przepisy ustawy antyaborcyjnej czy żeby zostały złagodzone?

Dzisiejszy protest jest, żeby kobiety i mężczyźni wspierający, protestujący przypomnieli rządzącym, o czym był też czarny protest. Bo to nie było tylko o prawie aborcyjnym - to było o godności kobiet, bezpieczeństwie kobiet, o ich sytuacji ekonomicznej, materialnej. I oczywiście, to jest tak z ruchami oddolnymi, że pierwszym impulsem było procedowanie przez PiS projektu Ordo Iuris. Przyjęli projekt Ordo Iuris, byli z tego zadowoleni, chcieli wsadzać kobiety do więzienia za poronienie i wtedy kobiety zaczęły mówić. Ale nie tylko o aborcji - o dostępie do edukacji seksualnej, antykoncepcji, o pogardzie, gwałtach, hejcie.

I dziś słyszymy, że to jest "nie" dla pogardy, "nie" dla przemocy wobec kobiet - pytanie tylko, czy ten pogardliwy język, bardzo ostry język nie pojawia się po jednej i po drugiej stronie sporu o aborcję?

No nie mogę słuchać, mówiąc szczerze, czasami o takiej symetrii, kiedy protestujące kobiety są lżone i wyzywane - masowo, przez prawicowych dziennikarzy, przez prawicowych polityków, przez ministra wydrwiwane - i równorzędnie stawia się temu pięć transparentów, które ma pan tutaj na kartce wydrukowane, które się panu nie podobają...

Nie, to nie jest kwestia tego, czy one mi się podobają, czy nie...

Ale rozumiem, że ma pan dla równowagi odpowiednią proporcję cytatów...

Czy odpowiednia proporcja - nie będę tego oceniał, tylko są...

Nie, nie, nie. Jeżeli mówimy (o języku - red.), to trzeba tę proporcję zachować. Pokazuje mi pan cztery karteczki...

Okej, ale czy te transparenty - na przykład: "Wyskrobać PiSd... z Sejmu", "Fuck off fanatics" czy "Spieprzaj dziadu od mojej macicy" - to jest ten język, który powinien funkcjonować w debacie aborcyjnej w Polsce?

Po pierwsze, nie mówimy tylko o debacie aborcyjnej. Po drugie, kobiety w opresji, przerażone tym, co im proponowano, które miały być zagrożone, w stanie podejrzenia od pierwszej menstruacji do ostatniej, mają prawo się potwornie bać. I niektóre używają takiego języka, żeby pokazać swój sprzeciw. Natomiast z czym się spotykają...

Manuela Gretkowska w "Newsweeku"...

Nie, nie, nie - no ale porozmawiajmy o tym, co mówi pan Ziemkiewicz... 

Okej, ale to jest ten język, dalszy ciąg - Manuela Gretkowska w "Newsweeku": "Polki wyszły na ulice dopiero wtedy, kiedy się przekonały, że ich kraj nie jest państwem obywatelskim, tylko projektowaną ubojnią kobiet, rzeźnią".

No i? I to jest języki pisarki. To jest język publicystki. Niech pan posłucha, w jaki sposób próbowaliśmy rozmawiać o aborcji i o prawach kobiet, i o edukacji seksualnej w Sejmie z projektem "Ratujmy Kobiety" i niech pan posłucha, co odpowiadało nam kilkudziesięciu posłów prawicy. Kiedy wchodziłam na mównicę, w moją stronę leciały wyzwiska i obelgi na mównicy sejmowej. Ze strony ludzi, którym my płacimy za to, żeby zachowywali się. Minister Waszczykowski, Minister Spraw Zagranicznych, co mówi o kobietach protestujących, przerażonych ich pomysłami? "Niech się bawią!" To jest pogarda, to jest instytucjonalne przyzwolenie na to. I naprawdę, nie można czterech, pięciu zdesperowanych kobiet, które odpowiedzą czasami ostrzej, stawiać równorzędnie z najazdem prawicowych hord wspieranych przez rząd, przez polityków, przez prawicowych publicystów.

Natalia Przybysz wyznająca, że dokonała aborcji, pomoże kobietom, które protestują dziś na ulicach polskich miast?

Natalia Przybysz podjęła odważną decyzję, żeby opowiedzieć o bardzo trudnym dla siebie, intymnym przeżyciu. Spotyka ją za to fala hejtu, a w dodatku wszyscy zaczynają się zastanawiać: nie dość, czy kobiety mają prawo do aborcji, tylko jak w ogóle mogą o niej mówić. To jest kolejne nakładanie jakiegoś kagańca, że oto będą nam mądrzy mężczyźni i kobiety ich wspierające mówili: "A tak nie mówcie, a tak mówcie o waszej cielesności i wolności". Pani Przybysz niech mówi jak chce.

Dla niektórych stała się symbolem odwagi, że o tym mówi, a dla innych przykładem stawiania własnej wygody nad życie innego człowieka. To wynika z tych komentarzy, które się znajdują pod artykułami na ten temat.

Ale oceny będą zawsze, gdyby powiedziała w inny sposób, tak samo miano by do niej pretensje, że powiedziała. Ja myślę, że bardzo dobrze, że zaczyna docierać też do polskiej opinii publicznej, że te mniej więcej 80 tysięcy Polek rocznie, które dokonują aborcji, według szacunków również agend ONZ, to nie tylko dlatego, że są zgwałcone, to są również decyzje ekonomiczne. Kobiety, które tych aborcji dokonują, to wiedzą. Wie pan, co jest tak naprawdę obrzydliwe? Że my dyskutujemy dzisiaj, czy pani Przybysz z takich czy innych powodów dokonała aborcji. Ja znam kobiety, które dokonywały aborcji z dużo, wydawałoby się, błahszych powodów. Zawód partnera: ksiądz. No i co? I tu jest hejt?

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Barbara Nowacka kontynuowała wątek rozwiązań światopoglądowych proponowanych przez lewicę, w tym powszechnego dostępu do antykoncepcji. Pytana przez Marcina Zaborskiego o koszty zmian, powiedziała, że wyniosą one „na pewno mniej, niż koszty nielegalnych aborcji”. Tłumaczyła też postulat Ogólnopolskiego Strajku Kobiet o zatrzymaniu społecznej militaryzacji przez rządzących. „Polska mogłaby inwestować w cyberbezpieczeństwo, zamiast tworzyć Obronę Terytorialną” – mówiła liderka Twojego Ruchu. Oglądając rozmowę, dowiecie się też, co Nowacka sądzi na temat planowanych ekshumacji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej i jaką przyszłość wróży Platformie Obywatelskiej.