Z pewnością powodów jest więcej, ale warto wymienić te główne - dlaczego to PSG zwyciężyło w sobotnim finale Champions League w Monachium i olśniło piłkarski świat swoją grą? Dlaczego z drużyny wyśmiewanej i krytykowanej za nadmierne wydatki, stało się wyznacznikiem jakości i wprowadzania do składu młodzieży?
Przed finałem w Monachium Hiszpan powiedział, że "chciałby być tym, który da Paryżowi pierwszy puchar Ligi Mistrzów". I zrobił to. A wiedział w końcu jak to zrobić, bo w sezonie 2014/15 wywalczył to trofeum jako trener Barcelony.
Być może największą jego zasługą jest to, że z PSG - ze zlepku indywidualności - zrobił drużynę. Jak bardzo różni się postrzeganie paryskiego gwiazdozbioru z: Messim, Neymarem i Mbappe, od obecnej drużyny z Dembele, Doue, Barcolą, czy Kvaratskhelią? Obecne PSG jest: bardziej zespołowe, bardziej francuskie, młodsze.
Luis Enrique znalazł jednak klucz do wszystkich - bez względu na wiek i narodowość. Wszyscy piłkarze PSG, jak jeden mąż, zrozumieli że nie są przypadkową zbiorowością, którą łączy pobieranie sowitych wynagrodzeń za pieniądze katarskich szejków, ale są drużyną. Taką, w której nie tylko wszyscy atakują, ale też wracają do obrony. Taką, w której jest dobra atmosfera i aż chce się grać. A stworzenie takich warunków do gry to niewątpliwa zasługa trenera.
W ostatnich sezonach kojarzyliśmy Paris Saint-Germain głównie z przepłaconymi gwiazdami, nietrafionymi transferami i spychaniem młodzieży na boczny tor. W tym nowym, zwycięskim PSG młodzi odgrywają czołowe role i mało kto wypomina już paryżanom finansowe źródło ich wielkości.
Jednym z bohaterów finału w Monachium został Desire Doue. 19-letni Francuz w minionym sezonie uczynił niesamowity postęp. Stał się zawodnikiem podstawowego składu i walnie przyczynił do zdobycia "potrójnej korony" przez PSG: w tym sezonie w 54 meczach we wszystkich rozgrywkach strzelił 15 goli i zaliczył 16 asyst. Dwie z tych bramek zdobył w finale, do tego dołożył asystę i - jak wylicza portal statystyczny Opta Jose - został najmłodszym piłkarzem w historii finałów Ligi Mistrzów, który miał bezpośredni udział przy trzech golach swojej drużyny. 50 milionów euro, które PSG wydało na jego transfer z Rennes, wydaje się więcej niż trafioną inwestycją. A imię młodego Doue - Desire (czyli z francuskiego: pragnienie) - tylko dopełnia pięknej historii 19-latka.
22-letni Bradley Barcola - nieco przyćmiony w drugiej części sezonu przez dynamicznie rozwijającego się Doue. Symboliczne było to, że w sobotnim finale Champions League to nie Barcola rozpoczął mecz w podstawowym składzie - a w drugiej połowie zmienił właśnie o 3 lata młodszego kolegę. W Monachium powinien zdobyć bramkę, ale po rewelacyjnej akcji indywidualnej trafił tuż obok słupka. W jego wypadku skończyło się na asyście przy piątej bramce autorstwa kolejnego utalentowanego nastolatka, Senny'ego Mayulu.
Trudno jednak nie docenić wkładu Barcoli w cały, znakomity sezon PSG. Francuz może się pochwalić nawet lepszymi statystykami od Doue: w 58 meczach we wszystkich rozgrywkach strzelił 21 goli i zaliczył 19 asyst. Słowem - był filarem mistrzowskiego PSG. I razem z Doue stanowi przyszłość reprezentacji Francji. A w zasadzie to ... teraźniejszość.
Mówiąc o paryskiej młodzieży nie sposób nie wymienić też Portugalczyków: Jao Nevesa, Nuno Mendesa i Goncalo Ramosa oraz Ekwadorczyka Williana Pacho. Żaden z nich nie ma więcej niż 23 lata, a wszyscy są siłą odmienionego Paryża. Przyszłość - i to wcale nie odległa - należy też do kolejnych nastoletnich, francuskich "brylantów": 19-letniego Warrena Zaire-Emery'ego i zaledwie 17-letniego Ibrahima Mbaye. Bez względu na to jaki będzie kolejny sezon dla PSG, Luis Enrique nie pozostawi po sobie spalonej ziemii, bo ta młodzież będzie rosła.
Być może najbardziej kontrowersyjny punkt ... ale czy naprawdę PSG byłoby w stanie sięgnąć po najwyższe laury z piłkarzem - owszem, jednym z najlepszych na świecie - ale który tak bardzo uzależnił od siebie drużynę?
Bezsprzecznie "dyrektor" Mbappe miał ogromny wpływ na grę Paris Saint-Germain w ubiegłym sezonie. Na boisku: strzelił w barwach Paryża 45 goli w 49 meczach (!) i zaliczył 11 asyst. Ale także poza nim: katarscy właściciele dali mu wpływ na konstruowanie kadry drużyny, zapłacili największy kontrakt w dziejach tylko po to, żeby zdobyć z nim najcenniejsze w Europie, a nawet na świecie trofeum. Cała drużyna pracowała na jego gole. I nic.
Wystarczyło, że Mbappe odszedł do Realu Madryt (żeby w końcu zdobyć upragnioną Ligę Mistrzów) i... PSG zgarnęło mu sukces sprzed nosa. Być może ta zależność między Francuzem i Paris Saint-Germain była jednak zbyt wielkie. Być może swoją wielkością i ego Kylian Mbappe umniejszał cały klub i drużynę. Drużynę, która bez niego nagle zaczęła grać zespołowo, przebojowo i skutecznie. Być może gdyby Mbappe wciąż był w klubie, to nie olśniłby nas Ousmane Dembele (w tym sezonie: w 49 meczach we wszystkich rozgrywkach 33 gole i 15 asyst). Wreszcie - być może gdyby nie Mbappe nie poprawiłaby się atmosfera wokół zespołu. A nie od dziś wiadomo, że zbyt wiele gwiazd w jednym miejscu nie zawsze gwarantuje sukces. Ale to już problem Realu Madryt - a nie PSG.


