W hali Staples Center w Los Angeles odbyły się uroczystości upamiętniające i pożegnalne Kobe'ego Bryanta oraz pozostałych ośmiu ofiar katastrofy śmigłowca. Do tragedii, w której zginął legendarny koszykarz, doszło 26 stycznia.

Dzień "24" nie został wybrany przypadkowo. To właśnie z tym numerem na koszulce grał w Los Angeles Lakers Bryant. W ekipie "Jeziorowców" spędził całą, trwająca 20 sezonów karierę. W wypadku zginęła też m.in. jego 13-letnia córka Gianna, początkująca koszykarka.

Bóg wiedział, że nie mogli bez siebie istnieć, dlatego musiał ich wezwać do siebie razem - powiedziała wdowa po koszykarzu Vanessa Bryant.

Ceremonia rozpoczęła się od występu piosenkarki Beyonce. Na scenie pojawiło się także wielu innych muzyków. Hala była w stanie pomieścić około 20 tysięcy osób, ale olbrzymi tłum zgromadził się przed nią.

Nie zabrakło byłych i aktualnych koszykarskich gwiazd. Obecni byli m.in.: Michael Jordan. Jerry West, Phil Jackson, Kareem Abdul Jabbar, Magic Johnson i Bill Russell.

Kiedy zginął Kobe, jakaś część mnie też umarła. Spoczywaj w pokoju mały bracie - powiedział legendarny Jordan.

Wyświetlono film "Dear Basketball", za który w 2018 roku Bryant otrzymał Oscara w kategorii krótkometrażowy film animowany. Powstał na podstawie wiersza, jaki koszykarz napisał po zakończeniu kariery.

Poinformowano także, że Vanessa Bryant wniosła pozew przeciwko firmie, do której należał śmigłowiec. Nie ujawniono jednak, czego się domaga.

Bryant, pięciokrotny mistrz ligi NBA (2000-2002, 2009-2010) i dwukrotny mistrz olimpijski z reprezentacją USA (2008 i 2012), miał 41 lat. Nagroda dla najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) Meczu Gwiazd od tegorocznej edycji nosi jego imię.