Kobieca reprezentacja rozpoczyna zgrupowanie przed dwoma meczami eliminacji Mistrzostw Europy. W najbliższy piątek w Warszawie drużyna zagra z Azerbejdżanem. Kilka dni później na wyjeździe z Mołdawią. "Cel może być tylko jeden: dwa zwycięstwa i sześć punktów"- mówi w rozmowie z RMF FM Dominika Grabowska – zawodniczka francuskiego klubu FC Fleury 91 opowiedziała także o swoich początkach w zagranicznym klubie i zapewniła, że jej zdaniem naszą kobiecą reprezentację stać na dalszy rozwój.


Patryk SerwaNski RMF FM: Wrześniowa porażka w meczu z Czeszkami siedzi jeszcze w głowie?

Dominika Grabowska: Troszkę czasu minęło od tej porażki. Nie wiem jak u dziewczyn, ale mam cały czas z tyłu głowy pewien niedosyt. To jednak historia. Teraz przed nami dwa ważne mecze i na nich się skupiamy. Na to co za nami wpływu nie mamy.

Teraz macie przed sobą dwa spotkania, ale rywalki to zupełnie inny poziom. U siebie zagracie z Azerkami. Na wyjeździe z Mołdawiankami. Tu cel może być tylko jeden...

Oczywiście. I nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż dwa zwycięstwa i sześć punktów. Każda z nas ma takim sam cel. Wszystkie zawodniczki. Sztab szkoleniowy na pewno odpowiednio przygotuje nas do tych pojedynków.

W ostatnim czasie o kadrze zrobiło się głośniej. Wydawało się, że jest szansa na awans na Euro. Te mecze z Czeszkami jednak zweryfikowały oczekiwania.

No narobiłyśmy tego apetytu na awans, ale naprawdę zrobiłyśmy postęp, krok do przodu jako drużyna. Nie ma się co załamywać. Na pewno stać nas na wiele więcej. Pokazałyśmy, że w kadrze jest lepiej, że jest progres. Ciężka praca na pewno przyniesie efekty. Liczę na wsparcie kibiców. Mam nadzieję, że nas nie skreślą po tych dwóch, słabszych meczach z Czeszkami. Jeszcze pokażemy na co nas stać i udowodnimy, że zasługujemy na wsparcie i na grę o najwyższe cele.

Widzi pani ten progres, zmianę w drużynie? Bo wydaje się, że rzeczywiście reprezentacja ma kilka świetnych zawodniczek, liderek, ale do tego by odnieść sukces brakuje selekcjonerowi trochę szerszej i dobrej jakościowo ławki rezerwowych.

Idziemy do przodu. Drużyna ma swoje liderki, ale rzeczywiście brakuje szerszej kadry. To także wynik niedawnych kontuzji, które wyeliminowały kilka zawodniczek. Ciągle też w Polsce nie mamy tak dużo dziewczyn grających w piłkę. To się jednak zmienia i obserwując nasze środowisko widzę, że coraz więcej dziewczynek zaczyna przygodę z piłką. To musi przynieść pozytywne zmiany także w reprezentacji. Zdolne juniorki już pukają do kadry. Mamy coraz więcej równorzędnych zawodniczek na każdą pozycję, a to jest kluczowe. Potrzebujemy rywalizacji. To pomaga zawodniczkom, ale też selekcjonerowi. Myślę, że trener się ze mną zgodzi - jeśli są dwie piłkarki, które walczą o miejsce w składzie na tej samej pozycji, mają zbliżony poziom to nie może być nic lepszego.

Czas będzie nadal działał na korzyść tej reprezentacji?

Tak, potrzebujemy tego czasu, mimo że jak podkreślam zrobiłyśmy postęp. To, że wyjeżdżamy do zagranicznych klubów będzie miało dobry wpływ na reprezentację. Ligowe mecz od tego sezonu można oglądać w telewizji. Jestem z tego bardzo zadowolona, bo to ważny krok w przód. Dzięki temu powinni pojawić się sponsorzy, większe zainteresowanie kibiców. Potrzebujemy pieniędzy w piłce kobiecej. Chcemy zarabiać, zapewnić sobie przyszłość. Mamy takie same potrzeby jak wszyscy.

Niedawno przeniosła się pani do francuskiego FC Fleury 91. Jak odnalazła się pani w nowej lidze i nowym kraju?

Początki nie były łatwe, ale to potwierdzi każda zawodniczka wyjeżdżająca z Polski. Niezmiennie ciężarem jest to, że jestem daleko od rodziny. A co do ligi francuskiej - są pewne różnice: kwestie mentalne, te czysto piłkarskie także. Ale mogę powiedzieć, że sobie radzę. To nie był dla mnie gigantyczny przeskok. Uważam, że spora grupa naszych zawodniczek mogłaby sobie tu poradzić. Trzeba tylko uwierzyć w siebie i swoje możliwości. Życie we Francji nie różni się praktycznie niczym. Zależy mi tylko na tym, żebym była zdrowa. Ze wsparciem rodziny, bliskich, przyjaciół ze wszystkim sobie poradzę. Mam tylko nadzieję, że planów na ten sezon nie pokrzyżuje ostatecznie koronawirus.


 

Opracowanie: