Przed nami początek ćwierćfinałowej rywalizacji w Lidze Mistrzów. Wieczorem w Turynie prawdziwy szlagier, w którym Juventus zmierzy się z Realem Madryt. W poprzednim sezonie obie drużyny spotkały się w finale w Cardiff, a po trofeum sięgnęli „Królewscy”. W drugim meczu FC Sewilla podejmie Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego.

Przed nami początek ćwierćfinałowej rywalizacji w Lidze Mistrzów. Wieczorem w Turynie prawdziwy szlagier, w którym Juventus zmierzy się z Realem Madryt. W poprzednim sezonie obie drużyny spotkały się w finale w Cardiff, a po trofeum sięgnęli „Królewscy”. W drugim meczu FC Sewilla podejmie Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego.
Trener Juventusu Massimiliano Allegri /ALESSANDRO DI MARCO /PAP/EPA

Czy Juventus stać na rewanż i wyeliminowanie Realu? To chyba najciekawsze pytanie przed ćwierćfinałami Ligi Mistrzów. Finał w Cardiff z czerwca zeszłego roku był jednostronny, ale dwumecz to zupełnie inna sprawa. Juventus pokazał już w 1/8 finału, że nie można go lekceważyć. W Turynie "Stara Dama" zremisowała 2:2 z Tottenhamem. W Londynie gospodarze prowadzili 1:0, by stracić szybko dwa gole i awans. Real miał rozegrać dwa epickie pojedynki z PSG, ale okazało się, że Paryżanie to w Europie ciągle kolos na glinianych nogach. I w gruncie rzeczy awans udało się wywalczyć dość łatwo.

Obie drużyny przystąpią do wieczornego meczu z chęcią przedłużenia dobrej passy. Juventus nie przegrał od połowy listopada. Od porażki 2:3 z Sampdorią w Serie A Turyńczycy wygrali 21 meczów i 4 zremisowali. Przy takiej statystyce wyczyny Realu z ostatnich tygodni wyglądają blado, ale warto je przytoczyć. Ostatnich 13 meczów drużyny "Królewskich" to 11 zwycięstw, remis i porażka. Rośnie też forma Cristiano Ronaldo. Portugalczyk strzela ostatnio bramki z wielką regularnością. Dla Realu wygranie Ligi Mistrzów to właściwie priorytet. Klub chce zdobyć to trofeum po raz trzeci z rzędu. Mistrzostwo Hiszpanii już odjechało. Strata do FC Barcelony wynosi teraz 13 punktów. Juventus jest w o wiele lepszej sytuacji. Prowadzi w Serie A i ma 4 punkty więcej od Napoli.

Drugi wieczorny mecz budzi nieco mniej emocji. Pytanie czy słusznie. FC Sewilla podejmie Bayern Monachium. Na papierze faworytem są Bawarczycy, którzy w sobotę rozgromili w hicie Bundesligi Borussię Dortmund 6:0. Tyle tylko, że klub z Andaluzji potrafi ogrywać faworytów. Wystarczy wspomnieć wyeliminowanie Manchesteru United w ostatniej rundzie. Dla Sewilli to pierwszy występ w ćwierćfinale Champions League. Bayern jest pod tym względem oczywiście bardziej doświadczony. W Monachium bardzo liczą na półfinał. Pomóc mają w tym oczywiście bramki Roberta Lewandowskiego, choć w Niemczech zdają sobie sprawę, że w fazie pucharowej Ligi Mistrzów Polak jest skuteczniejszy na stadionie w Monachium niż na wyjazdach. FC Sewilla straszy też rywali wynikami w lidze hiszpańskiej. W miniony weekend zremisowała 2:2 z FC Barceloną. Strachem kibiców Bayernu napawają też statystyki z ostatnich lat. W ostatnich sezonach Bawarczycy często rywalizowali z drużynami z Hiszpanii i nie kończyło się to dobrze. Dwukrotnie z Ligi Mistrzów eliminowali ich piłkarze Realu. Udało się to także Barcelonie i Atletico Madryt. Pytanie, czy zdoła tego dokonać także klub z Andaluzji.