​Piast Gliwice i Śląsk Wrocław zapewniły sobie w czwartek prawo do gry w eliminacjach Ligi Europejskiej. Obie drużyny zremisowały swoje mecz po 1:1. Nadal nie wiemy natomiast, kto pożegna się z Ekstraklasą. Będzie to ktoś z dwójki Podbeskidzie - GKS.

29. ligowa kolejka rozpoczęła się z kłopotami. Z powodu ulewnych opadów deszczu ze sporym opóźnieniem rozpoczęły się mecze Korony Kielce z Widzewem Łódź i GKS Bełchatów z Jagiellonią Białystok. Mocno padało też we Wrocławiu, ale tam grali bez problemów. Od początku spotkania piłkę rozgrywał Śląsk. Piłkarze Stanislava Levego nie potrafili jednak sforsować obrony Lecha Poznań. "Kolejorz" ograniczał się do kontr i jedna z nich przyniosła bramkę - zdobył ją Rafał Murawski. Więcej było w tym jednak przypadku niż pomysłu, bo piłkę do pomocnika Lecha dograł obrońca Śląska, który próbował przeciąć podanie Kaspra Hamalainena do Łukasza Teodorczyka. Zresztą ten duet Poznaniaków wypadł bardzo blado. W końcówce Śląsk wyrównał. Fenomenalne podanie Sebastiana Mili wykorzystał Eric Mouloungui.

W Warszawie Piast zremisował 1:1 z Polonią, ale w tym wypadku emocje mieliśmy tylko w drugiej połowie. Najpierw do bramki trafił Marcin Robak, ale później był antybohaterem zespołu. Zaatakował Sebastiana Przyrowskiego, po chwili na boisku się zakotłowało, bo piłkarze Polonii mieli pretensje do napastnika Piasta. W efekcie i Robak i Przyrowski zobaczyli czerwone kartki. Wcześniej "czerwień" obejrzał też Martin Baran z Polonii, a bramkę wyrównującą dla "Czarnych Koszul" zdobył z karnego Aleksander Todorovski.

Śląsk i Piast po remisach nie byłyby jeszcze pewne 3 i 4 miejsca w Ekstraklasie, gdyby w Zabrzu Górnik pokonał Wisłę. Piłkarze Adama Nawałki zadania jednak nie wykonali. Jedną bramkę zdobył Wiślak, Michał Chrapek.

Ostre strzelanie

Ostre strzelanie urządzili sobie z kolei piłkarze Lechii. Już do przerwy Gdańszczanie prowadzili w Lubinie z Zagłębiem 3:0 po golach Adama Banasia (samobójczym), Pawła Buzały i Grzegorza Rasiaka. W drugiej połowie Zagłębie markowało walkę o poprawę wyniku, a Lechia cieszyła się z prowadzenia...

Bezbramkowym remisem zakończyło się spotkanie Ruchu Chorzów z Legią Warszawa. Nowy mistrz Polski przeważał przez większość spotkania, ale w końcówce "Niebiescy" mogli pokusić się o niespodziankę. Nie udało się, ale i Ruch jest pewny utrzymania, a to dzięki remisowi Bełchatowa.

"Brunatni" długo prowadzili z Jagiellonią Białystok po golu Szymona Sawali, ale w doliczonym czasie gry, po błędzie bramkarza, zdołał wyrównać Euzebiusz Smolarek. Trzeba przyznać, że warunki gry w Bełchatowie na błotnistej murawie były fatalne. GKS ma trzy punkty straty do Ruchu, ale gorszy bilans meczów bezpośrednich.

Z ligi spadnie więc albo Bełchatów, albo Podbeskidzie, które zaskoczyło Pogoń Szczecin i już w pierwszej minucie prowadziło po golu Bartłomieja Koniecznego. Po chwili podwyższył Fabian Pawela. Dopiero po przerwie, pięknie z wolnego trafił Maksymilian Rogalski i wydawało się, że "Portowców" stać na walkę o remis. Niestety Rogalski wyleciał z boiska za dwie żółte kartki, a ze Szczecinian zeszło powietrze. Mimo porażki, Pogoń jest już pewna utrzymania. Podobnie Widzew, który zremisował 0:0 z Koroną Kielce.

W ostatniej kolejce GKS zmierzy się z Piastem, a Widzew powalczy z Podbeskidziem. Na razie tabelę zamyka GKS (28 punktów), przed nim jest Podbeskidzie (30 punktów). 14. lokatę zajmuje Ruch (31 punktów).