Legia Warszawa wygrała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 3:1 w ostatnim meczu 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Do 81 minuty prowadzili bielszczanie. Jednak dzięki piorunującej końcówce Legia uratowała trzy punkty i wróciła na pozycję lidera.

Rozpoczęcie meczu poprzedziła minuta ciszy dla uczczenia pamięci Kazimierza Deyny. Pierwszego września minęła dwudziesta trzecia rocznica śmierci jednego z najlepszych polskich piłkarzy. Spotkanie Legii z Podbeskidziem było wyjątkowe także z innego powodu. Ostatnio zamknięciem jednej z trybun - słynnej "Żylety" - zagroził wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Poniedziałkowy mecz miał być testem dla kibiców, którzy zdecydowali się nie wywieszać flag i nie dopingować swoich piłkarzy. Jedynie na początku spotkania z ich ust można było usłyszeć kilka obraźliwych haseł.

Legioniści rozpoczęli mecz ze sporym animuszem. Pierwsze skrzypce grał szybki świetny technicznie Michał Żyro. Już 12. minuta spotkania przyniosła kompletne zaskoczenie - strzał Roberta Demjana trafił w poprzeczkę, a dobitka Słowaka wylądowała w siatce. Trener Legii Jan Urban liczył na szybkie odrobienie strat. Przewaga Legii rosła jednak z minuty na minutę, a piłka nie chciała wpaść do bramki Podbeskidzia. Tuż przed przerwą goście mogli podwyższyć wynik na 2:0. Po szybkiej kontrze w wyśmienitej sytuacji znalazł się Kamil Adamek, ale fatalnie przestrzelił.

W drugiej połowie spotkania przewaga Legii była ogromna, ale na boisku i w sztabie trenerskim panowała coraz większa nerwowość. W grę stołecznego zespołu wkradło się sporo chaosu. Z kolei Podbeskidzie robiło wszystko, by "dowieźć" cenne zwycięstwo do końca.

W 83. minucie płaskim, mocnym strzałem Żyro dał Legii wyrównanie. Trzy minuty później gospodarze już prowadzili, kiedy rezerwowy Dominik Furman po ładnej akcji nie dał szans bramkarzowi Podbeskidzia. Wynik na 3:1 w doliczonym czasie gry ustalił Miroslav Radovic. Dzięki wygranej Legia zdobyła trzy punkty i wróciła na pozycję lidera tabeli.