Na jednej z tajlandzkich plaż kilkunastu turystów uratowały słonie, które na kilka chwil przed atakiem fal tsunami zaczęły uciekać w głąb lądu. Wcześniej wydawały z siebie dziwne dźwięki podobne do płaczu.

Jeden z mieszkańców wyspy, który na co dzień oferuje turystom przejażdżkę na słoniu, opowiada, iż nigdy wcześniej zwierzęta tak się nie zachowywały. Niszczycielskie fale weszły na kilometr w głąb lądu i zatrzymały się na kilka metrów przed miejscem, gdzie schroniły się słonie.

Na Sri Lance z kolei, gdzie kilkumetrowe fale wdarły się nawet trzy kilometry w głąb lądu, nie znaleziono do tej pory żadnych martwych zwierząt. W zalanym rezerwacie Yala mieszkają setki gatunków, począwszy od drobnych gryzoni, na lampartach i słoniach skończywszy. Zdążyły one uciec na wyższe tereny, zanim dotarły tam mordercze fale. Dyrektor rezerwatu twierdzi wręcz, że zwierzęta mają szósty zmysł i przeczuły nadciągającą katastrofę.