Ruch, Korona i Polonia - ta trójka drużyn, typowana raczej na ligowych średniaków, coraz odważniej dobija się do podium Ekstraklasy. W czołowej piątce na próżno szukać za to "wielkich firm" - Lech i Wisła plasują się w środku tabeli. Czy to chwilowa anomalia, czy może po prostu zmiana warty w Ekstraklasie?

Ten sezon w ogóle jest dziwny - obserwując ostatnie wyniki można by pomyśleć, że... nikt nie chce zostać mistrzem Polski. Bo jak wyjaśnić, że Legia po fantastycznej serii nagle dwukrotnie remisuje na własnym stadionie z Polonią i GKS-em? A mogłaby mieć nad Śląskiem bezpieczną przewagę i w spokoju grać kolejne mecze. Nieporadności Legii nie potrafią jednak wykorzystać wrocławianie, którzy tym razem stracili komplet punktów - żeby było ciekawiej przegrali z Lechem, który do tego meczu w 2012 roku nie strzelił jeszcze ani jednej bramki. Trochę zawiłe.

Na niemocy "wielkich" korzystają ci "mali". Trzeci w tabeli jest Ruch Chorzów, a punktami mogą się dziś z nim zrównać Korona lub Polonia. Bo gdy oczy całej piłkarskiej Polski zwrócone są na największe stadiony, to te drużyny w spokoju zbierają punkty. Na ile wystarczy im sił - nie wiadomo. Przez 7 kolejek może zmienić się sporo. W tym momencie strata Wisły do podium to 8 punktów, oczko więcej traci Lech. Ruszą w pogoń, czy po prostu w Ekstraklasie ich czas chwilowo minął?