W drugim meczu turnieju piłkarzy ręcznych Christmas Cup rozgrywanego w Hali Stulecia we Wrocławiu Polska pokonała Ukrainę 29:19 (15:10). We wtorek w finale nasza reprezentacja zmierzy się z Czechami, którzy wcześniej pokonali Iran 38:32.

W drugim meczu turnieju piłkarzy ręcznych Christmas Cup rozgrywanego w Hali Stulecia we Wrocławiu Polska pokonała Ukrainę 29:19 (15:10). We wtorek w finale nasza reprezentacja zmierzy się z Czechami, którzy wcześniej pokonali Iran 38:32.
Trener reprezentacji Polski Michael Biegler (C) podczas meczu z Ukrainą w turnieju piłkarzy ręcznych Christmas Cup we Wrocławiu /Maciej Kulczyński /PAP

W składzie Polski na mecz z Ukrainą zabrakło kontuzjowanych Bartosza Jureckiego, Andrzeja Rojewskiego i Mariusza Jurkiewicza. Lekarz reprezentacji biało-czerwonych Rafał Markowski poinformował, że nie ma również szans, aby któryś z tej trójki zagrał we wtorek. Jurkiewicz bierze udział w zajęciach z całym zespołem, ale na tę chwilę trudno potwierdzić jego grę w mistrzostwach Europy - dodał.

Mimo osłabienia, to biało-czerwoni od początku dominowali na boisku. Po golu w 13. minucie Michała Jureckiego prowadzili już 8:4 i wydawało się, że będą już tylko powiększać przewagę. Do tego momentu trener Polaków Michael Biegler bardziej denerwował się na sędziów niż na swoich podopiecznych.Ukraina nie radząc sobie z twardą obroną gospodarzy zaczęła szukać szans rzutami z drugiej linii.

Przewaga Polaków szybko zmalała i w 21. minucie było już tylko 11:10. W tym momencie biało-czerwoni podeszli wyżej w defensywie i rywale nie mieli już pomysłu na zdobywanie goli. Do końca pierwszej połowy zdołali zdobyć tylko jedną bramkę, a Polacy cztery.

Już do przerwy Biegler dał szansę pokazania się 11 zawodnikom i w drugiej połowie nadal mocno rotował składem. Nie wpływało to jednak negatywnie na postawę biało-czerwonych, którzy nadal twardo bronili i pomysłowo rozgrywali swoje ataki. Świetną zmianę dał m.in. w bramce Piotr Wyszomirski, który przez blisko 13 minut zachowywał czyste konto.

Emocje praktycznie skończyły się po sześciu minutach drugiej połowy, w ciągu których Polacy zdobyli pięć goli, a sami nie stracili ani jednego (20:10). Mimo wysokiego prowadzenia ich szkoleniowiec bardzo żywiołowo reagował na wydarzenia na boisku. Kiedy było trzeba, mocno rugał swoich graczy, ale zdarzało mu się też bić brawo i z aprobatą kiwać głową.

We wtorek w finale (godz. 20.00) Polaków czeka teoretycznie trudniejsze wyzwanie, bo rywalem będą Czesi, którzy są wyżej notowani niż poniedziałkowi rywale. Wcześniej o trzecie miejsce (17.30) Iran zmierzy się z Ukrainą. 

Polska - Ukraina 29:19 (15:10).

Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Przemysław Krajewski 5, Michał Daszek 4, Krzysztof Lijewski 4, Michał Jurecki 4, Rafał Przybylski 3, Kamil Syprzak 2, Adam Wiśniewski 2, Piotr Masłowski 2, Jakub Łucak 1, Karol Bielecki 1, Maciej Gębała 1, Piotr Grabarczyk 0, Rafał Gliński 0, Michał Szyba 0, Piotr Chrapkowski 0, Bartosz Konitz 0.

Ukraina: Igor Chupryna - Stanisław Żukow 4, Aleksandr Tilte 4, Zahar Denysow 3, Wieczesław Sadowij 2, Andrij Akimienko 2, Jurij Mankowskij 1, Roman Czyczykało 1, Maksym Karamyszew 1, Jewgien Konstatninow 0, Aleksij Ganczew 0, Edward Kliuko 0, Andrij Basarab 0.

Kary - Polska: 2 min.; Ukraina: 4 min.

(mal)