Piłkarze Atletico Madryt po raz pierwszy od 1996 roku wywalczyli mistrzostwo Hiszpanii. W meczu ostatniej, 38. kolejki tamtejszej ekstraklasy zremisowali na wyjeździe 1:1 z broniącą tytułu Barceloną i utrzymali nad nią trzy punkty przewagi.

Ostatni akord sezonu w Hiszpanii był bardzo emocjonujący. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że pogrążeni w kryzysie piłkarze Barcelony nie mają żadnych szans na mistrzostwo. Tracili cztery punkty do Atletico, na dodatek odpadli po starciu z tym rywalem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Ostatnie tygodnie w Primera Division przyniosły jednak zaskakujące rozstrzygnięcia. Atletico i Real Madryt zaczęły gubić punkty, co sprawiło, że przed sobotnim meczem "Królewscy" nie mieli już szans na tytuł, a Atletico - aby wywalczyć 10. w historii tytuł - musiało przynajmniej zremisować na Camp Nou. Zwycięstwo dawało triumf Barcelonie.

Ostatecznie ligę wygrała drużyna argentyńskiego trenera Diego Simeone. Wprawdzie od 33. minuty Barcelona prowadziła po efektownym uderzeniu Chilijczyka Alexisa Sancheza przy słupku, ale w 49. minucie mocnym strzałem głową wyrównał Urugwajczyk Diego Godin.

Gol - jak się okazało na wagę mistrzostwa - był efektem dużej przewagi, jaką na początku drugiej połowy uzyskało Atletico. Najpierw Barcelonę uratował słupek, niedługo potem madrycki zespół znów zmarnował dogodną okazję, ale po raz kolejny okazało się, że... do trzech razy sztuka.

Po bramce Godina Barcelona zaczęła dominować. W 64. minucie kibice na Camp Nou poderwali się z miejsc - Lionel Messi zdobył bramkę strzałem z bliska, jednak sędzia odgwizdał pozycję spaloną.

Już na początku spotkania, oglądanego przez 97 tysięcy widzów, boisko z powodu kontuzji musieli opuścić czołowi gracze gości - najlepszy strzelec Atletico Diego Costa oraz turecki pomocnik Arda Turan.

To było szóste w ciągu roku starcie tych drużyn. Wcześniej zmierzyły się w pierwszej rundzie hiszpańskiej ekstraklasy (0:0), w dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii (1:1 w Madrycie, 0:0 w Barcelonie) oraz w dwóch spotkaniach ćwierćfinału Champions League (1:1 w Barcelonie, 1:0 dla Atletico w Madrycie).

Byliśmy spokojni, ponieważ czuliśmy, że jesteśmy mocni. Dobrze zaczęliśmy spotkanie. Mimo kontuzji dwóch graczy nie traciłem pewności. Wiedziałem, iż możemy dopiąć swego dzięki stałym fragmentom gry. Nawet przez moment nie czułem, że spotkanie ucieka mojej drużynie. Teraz każdy podchodzi do nas z gratulacjami. Tym sukcesem kończymy wspaniały sezon w lidze. Dzisiaj tworzymy historię
- przyznał trener Simeone.

Atletico przerwało hegemonię Barcelony i Realu, które od 2005 roku wyłącznie między sobą rozstrzygały sprawę mistrzostwa Hiszpanii (w 2004 roku tytuł wywalczyła Valencia).

Trzecie miejsce w tabeli zajął właśnie Real, który podobnie jak drużyna ze stolicy Katalonii uzbierał 87 punktów (w Hiszpanii przy równej liczbie decyduje bilans bezpośrednich meczów).

Stołeczny zespół, bez lekko kontuzjowanego Cristiano Ronaldo, pokonał w sobotę u siebie Espanyol Barcelona 3:1. Dwa gole zdobył rezerwowy Alvaro Morata, a jednego Walijczyk Gareth Bale.

Portugalczyk doznał urazu podczas rozgrzewki. Jak jednak powiedział trener madryckiego zespołu Carlo Ancelotti, występ Ronaldo za tydzień w finale Ligi Mistrzów przeciwko Atletico nie powinien być zagrożony. Podobnie jak Francuza Karima Benzemy, który opuścił boisko w 67. minucie z powodu kontuzji.

Dokończenie 38. kolejki Primera Division w niedzielę, ale już teraz Ronaldo może cieszyć się z tytułu króla strzelców. Portugalczyk zdobył 31 bramek. Następni w tej klasyfikacji są: Messi - 28, Diego Costa - 27 i Alexis Sanchez - 19.

(mal)