Jeszcze dobrze nie nauczył się chodzić, a już miał na nogach łyżwy. Treningi short-tracku rozpoczął jako 5-latek. Michał Niewiński w minionym sezonie stawał na podium zawodów cyklu World Tour, a niedawno w Pekinie zdobył medal mistrzostw świata w sztafecie mieszanej. W rozmowie z Patrykiem Serwańskim Niewiński opowiedział o swoich łyżwiarskich początkach, fascynacji short-trackiem i o tym, co łączy go z… siatkarzem Tomaszem Fornalem.
Michał Niewiński to zaledwie 21-letni łyżwiarz. Mimo to ma już sporo sukcesów na koncie. Jako nastolatek zadebiutował na igrzyskach olimpijskich. Był także mistrzem świata juniorów w short-tracku. W minionym sezonie stał indywidulanie na podium cyklu World Tour, a na deser wspólnie z Natalią Maliszewską, Kamilą Stormowską i Diane Sellierem zdobył medal mistrzostw świata w sztafecie mieszanej. W przypadku Niewińskiego nie ma przypadku. Był na łyżwiarstwo skazany.
Nie pamiętam, żebym nie umiał jeździć na łyżwach. Tak jak każdy z nas nie pamięta, że nie umiał chodzić, tak ja nie pamiętam, że nie jeździłem na łyżwach. Miałem 14 miesięcy, gdy zacząłem na nich jeździć. W wieku 5 lat poszedłem na pierwszy trening short-tracku. Trener Dariusz Kulesza wypatrzył mnie na ślizgawce. Jeśli chodzi o sport, nie miałem zajawki na nic innego. W rodzinie od początku mówiliśmy, że trenuję po to, żeby pojechać na igrzyska i zdobyć na nich medal. Tak było od samego początku. Ale to nie tak, że rodzice mnie cisnęli - opowiada łyżwiarz.
Co powoduje, że po 16 latach treningu a jednocześnie ciągle na początku seniorskiej kariery niezmiennie jest zafascynowany short-trackiem?
Nieprzewidywalność. Każdy sportowiec tak powie o swojej dyscyplinie. To taka banalna odpowiedź. Ale to, co mi się podoba, to fakt, że nie jest za lekko. Jest wiele ciężkich momentów, niesprawiedliwych. Ktoś nas popchnie i tracimy szansę na sukces. Dlatego jeśli uda się coś osiągnąć, satysfakcja jest po prostu tak duża... to od razu odpłaca. Miałem w tym sezonie taką noc, że przyśniło mi się zdobycie medalu. Obudziłem się z poczuciem satysfakcji. Potem poczułem rozczarowanie, bo to przecież tylko sen. Ale zrozumiałem jak bardzo pragnę tego miejsca na podium, jak bardzo mnie to napędza. I tego dnia w Montrealu zdobyłem medal - opowiada Niewiński.
W naszym sporcie ta nieprzewidywalność jest wręcz unikalna. Mamy wiele cech wspólnych z różnymi sportami. Mamy ściganie się, mamy walkę w kontakcie. Przecież nie każdy kontakt jest u nas faulem. Oprócz tego musisz być bardzo sprawnym fizycznie. Nie chcę nikomu nic ujmować, ale jesteśmy naprawdę wszechstronnie przygotowani. Musimy mieć moc, wytrzymałość, dobrą wagę, musimy być rozciągnięci, stabilni. Wiele z tych rzeczy się wyklucza. Do tego dochodzi technika jazdy no i rywalizacja na torze. To jest bardzo unikalny zestaw cech - mówi młody łyżwiarz.
W 2023 roku młody sportowiec wywalczył w Dreźnie tytuł mistrza świata juniorów na sprinterskim dystansie 500 metrów. Przyznaje, że to był bardzo ważny impuls do rozwoju i zmiany nastawienia.
Tamten sukces był przełomowy w mojej karierze. Uświadomiłem sobie, że mogę wygrywać. To przełożyło się na moje starty na poziomie seniorskim. Nabrałem świadomości, że stać mnie na dużo. Miałem taki moment w karierze, że wiedziałem, że jestem dobry, ale szybko odpadałem z zawodów. Nie to, że nie wierzyłem w siebie, ale ten złoty medal mistrzostw świata juniorów uświadomiłem sobie wiele rzeczy. Zyskałem inny poziom świadomości - mówi nasz rozmówca.
Michał Niewiński odgrywa także bardzo ważną rolę w reprezentacji. To typ motywatora, kogoś kto zaraża pozytywną energią, zachęca do wysiłku. Świetnie sprawdza się to podczas rywalizacji sztafet.
Nie mogę powiedzieć jak dokładnie motywuję skoro jesteśmy w radiu. No wszyscy wiedzą, co powiedział Tomek Fornal podczas meczu siatkarzy z USA na igrzyskach olimpijskich. Mam świadomość, że jesteśmy drużyną i musimy użyć tego atutu, że jesteśmy razem. Kiedy jedziemy w grupie, ma być ogień i walka o medal. Musimy się nawzajem zmotywować i wtedy możemy góry przenosić. Widzę różnicę podczas startów sztafetowych, gdy tej pełnej motywacji i koncentracji brakuje. To od razu odbija się na wynikach. Oczywiście nie możesz też przesadzić. Jeśli wejdziesz taki kompletnie odpalony na tor, to pojawi się większa tendencja do błędów. Ja lubię dać ten pozytywny impuls. Jestem też śmieszkiem i staram się smutne sytuacje przerodzić w żarty - zaznacza.
Łyżwiarz ma mocno sprecyzowane plany na przyszłość. Cel to przywiezienie za rok medalu z igrzysk olimpijskich.
O igrzyskach w Mediolanie myślę od igrzysk w Pekinie. Szybko to zleciało. Za rok będziemy już przecież po tej imprezie. Do Włoch nie chcę jechać na wycieczkę. Moim celem będzie walka o medale. Nie chcę tylko zapisać dodatkowego punktu do CV. Ja już jestem olimpijczykiem. Teraz chcę czegoś więcej. Igrzyska to super zaszczyt, ale to już osiągnąłem. Poprzeczkę teraz zawieszam sobie wysoko. Planuje długą karierę, jeśli zdrowie pozwoli. Jeszcze 13-17 lat. Także tych okazji na igrzyskach powinno być jeszcze kilka, ale chcę już z Mediolanu przywieźć medal - podkreśla Niewiński.


