W niedzielę na przejeździe kolejowym w Ziębicach na Dolnym Śląsku doszło do tragicznego wypadku. Samochód osobowy zderzył się z pociągiem dalekobieżnym relacji Praga-Gdynia. W wyniku zdarzenia zginęli rodzice dwuletniego chłopca. Jak ustaliła reporterka RMF FM Martyna Czerwińska, auto nie ominęło zamkniętego szlabanu, jak podejrzewano. Rogatki były otwarte.

  • Wypadek miał miejsce na przejeździe kolejowym z sygnalizacją i rogatkami przy drodze wojewódzkiej nr 385 w Ziębicach.
  • W zderzeniu z pociągiem relacji Praga-Gdynia zginęły dwie osoby - 31-letnia kobieta i mężczyzna, rodzice dwuletniego chłopca.
  • Dziecko nie było obecne w samochodzie w chwili wypadku - przebywało u babci.
  • Nikt z pasażerów pociągu nie odniósł obrażeń.
  • Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

Do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę na przejeździe kolejowym w Ziębicach, wyposażonym w sygnalizację świetlną i rogatki. Samochód osobowy wjechał na tory w momencie, gdy nadjeżdżał pociąg dalekobieżny relacji Praga-Gdynia. Na miejscu zginęli 31-letnia kobieta i mężczyzna

Siła uderzenia była ogromna - pojazd został doszczętnie zniszczony. Według naszej dziennikarki składy jadą na tym odcinku nawet 120 km/h. Samochód marki Kia, którym podróżowała para, został przeciągnięty po torach przez około 500 metrów. Przejazd kolejowy w tym miejscu jest położony na łuku i wzniesieniu, co bardzo ogranicza widoczność.

W samochodzie znajdował się fotelik dziecięcy, co początkowo wzbudziło obawy służb ratunkowych, że w pojeździe mogło być dziecko. Ostatecznie ustalono, że dwuletni syn ofiar wypadku w chwili tragedii przebywał u babci.

Rogatki i sygnalizacja

Prokuratura Rejonowa w Ząbkowicach Śląskich zabezpieczyła monitoring oraz zapis z kamery w lokomotywie. Przeprowadziła też oględziny na miejscu zdarzenia. Jak ustaliła reporterka RMF FM Martyna Czerwińska, auto nie ominęło zamkniętego szlabanu. Wcześniej podejrzewano, że kierowca zignorował czerwone światło i ominął szlaban. Okazało się jednak, że rogatki były otwarte.

Nasza dziennikarka przypomniała, że od razu pojawiły się pytania, w jaki sposób auto znalazło się na torach. Rogatki nie odgradzają całej jezdni, więc było podejrzenie, że kierowca je ominął. Jednak PKP PLK potwierdziło, że szlaban był w górze.

Martyna Czerwińska dowiedziała się także, że badana jest jeszcze kwestia sygnalizacji świetlnej na tym przejeździe. System jest automatyczny. To oznacza, że gdy skład się zbliża, zapala się czerwone światło i rogatki opadają. Wiele więc wskazuje na to, że doszło do awarii systemu.

Według nieoficjalnych informacji reporterki RMF FM, sygnalizacja też miała nie działać. 

Sprawę bada prokuratura i komisja ds. wypadków na kolei.