Niektórzy hotelarze i właściciele pensjonatów z Karpacza na Dolnym Śląsku, którzy przyjęli uchodźców, stoją teraz przed sporym wyzwaniem. Szukają Ukriańcom nowych miejsc noclegowych. Schronienie szykują też władze miasta. Trzeba bowiem zwolnić hotelowe pokoje dla turystów, którzy złożyli rezerwacje na długi weekend majowy.

Te rezerwacje majówkowe były jeszcze na długo przed wojną, czyli w zeszłym roku robione. I na pewno jeszcze przed lutym. Dzisiaj te osoby, które przyjęły uchodźców z Ukrainy po 24 lutego stoją przed dosyć poważnym wyzwaniem. Co teraz? Bo podpisane są umowy, zobowiązania w stosunku do tych gości, którzy już zrobili rezerwację - mówi Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza.

Burmistrz tłumaczy, że obecnie w związku z rezerwacjami turystów w mieście trwa szukanie nowych miejsc dla uchodźców przebywających w hotelach czy pensjonatach. Jesteśmy w kontakcie z tymi podmiotami, które będą miały kłopot. Każda z tych osób świadomie przyjmowała tych uchodźców. Dzisiaj też robi wszystko świadomie i absolutnie nie możemy mieć do nich pretensji, bo gdyby była taka możliwość to nadal Ci obywatele Ukrainy mogliby tam mieszkać - dodaje burmistrz.

Z informacji przekazanych przez samorządowca wynika, że przedsiębiorcy we własnym zakresie szukają możliwości relokacji uchodźców. Miasto z kolei stara się przygotować swoje obiekty. Żeby ewentualnie, kiedy już naprawdę będzie sytuacja skrajna i trzeba będzie faktycznie zwolnić te miejsca w pensjonatach, to będziemy tych obywateli Ukrainy relokować. W naszym obiekcie jednym lub drugim na razie mamy taki bufor stu miejsc. Nie wiem, czy to wystarczy - tłumaczy Jęcek.

W mającym 4,2 tys. mieszkańców Karpaczu, jest ponad 1,2 tys. uchodźców z Ukrainy.