Z serwisu społecznościowego Facebook zniknęła strona internetowa Przedszkola nr 238 Tęczowy Pajacyk na warszawskiej Woli, a dyrektorka złożyła doniesienie na policję. To efekt fali hejtu, jaka dotknęła dyrektorkę po opublikowanym z anonimowego konta wpisie o rzekomej chęci skazania psa, który od kilkunastu lat mieszkał na terenie placówki, na starość w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Wpisy i reakcje na stronie przedszkola były publikowane pod zdjęciami przedszkolaków.

Wpis, który uruchomił lawinę

Ponad 13-letni kundelek o imieniu Czarek od lat miał swój wybieg na terenie Przedszkola nr 238 Tęczowy Pajacyk w Warszawie. Kilka dni temu w serwisie społecznościowym został opublikowany wpis:

"(...) W przedszkolu mam swoich przyjaciół, którzy mnie karmią, głaszczą, czeszą i wyprowadzają na spacery. Nie jestem groźnym psem, a staruszkiem, który chciałby dalej wśród swoich ludzi dożyć swoich ostatnich dni. Ale niestety we wtorek dostałem smutną wiadomość, że muszę w ciągu dwóch tygodni zniknąć z przedszkola, bo nowej p. Dyrektor przeszkadzam. Co mnie czeka? Czeka mnie śmierć w samotności w schronisku. Tak, dobrze Państwo widzą - muszę trafić do schroniska. Bardzo nie chcę tam jechać, dlatego proszę o wstawienie się za mną, abym mógł dożyć swoich dni w przedszkolu".

Emocjonalnych reakcji pod wpisem pojawiło się bardzo dużo. Internauci komentowali, ale często obrażali dyrektorkę. Pojawiały się też groźby czy życzenia jak najgorszego życia. Kiedy przedszkole zablokowało możliwość komentowania, reakcje pojawiały się pod zdjęciami dzieci. Finalnie strona zniknęła z internetu.

Dyrektorka przedszkola opublikowała oświadczenie:

"Moją intencją było zwrócenie psa właścicielowi, aby był głaskany, przytulany i w odpowiednich warunkach dożył swoich dni, o czym niejednokrotnie rozmawiałam z właścicielką psa. Nawet przez chwile nie pomyślałam o oddaniu psa - Czarka do schroniska. Piesek nigdy nie był własnością przedszkola, ma swojego właściciela".

Agnieszka Maksimczuk - Dyrektor Przedszkola 238 "Tęczowy Pajacyk"

Prawdziwa historia Czarka

Piesek został znaleziony ponad 13 lat temu przez syna byłej pani dyrektor. Mężczyzna zaproponował opiekę nad Czarkiem swojej mamie. W efekcie przez większość czasu pies przebywał na terenie przedszkola.

Natomiast nie był on elementem, powiedzmy, oferty dydaktyczno-edukacyjnej przedszkola - mówi w rozmowie z RMF FM Mateusz Witczyński, rzecznik Urzędu Dzielnicy Wola. Dzieci nie miały z nim stałego kontaktu, nie był przez nie karmiony czy obsługiwany. Po prostu mieszkał na terenie przedszkola. I nikt nie ma wątpliwości, że jego właścicielką jest była pani dyrektor - puentuje.

Dziś w urzędzie odbyło się spotkanie obydwu pań: byłej i aktualnej dyrektorki Tęczowego Pajacyka.

Problem się pojawił, kiedy ustępująca dyrektorka, zgodnie z przepisami, utraciła prawo do przebywania na terenie przedszkola.

Na terenie przedszkola nie może przebywać nikt poza personelem, rodzicami odbierającym dzieci oraz osobami upoważnionym przez rodziców do odbioru - dodaje Witczyński.  A w sytuacji przekazania kluczy od placówki, opieka nad tym zwierzęciem byłaby po prostu niemożliwa albo bardzo utrudniona. O ile podać wody czy nakarmić mógłby każdy, to problem pojawia się np. w sytuacji kłopotów ze zdrowiem psa - dodaje.

Czarek ma dom, a skutki hejtu zostają

Problem właściwie już został rozwiązany. Pies został odebrany i znalazł się u syna poprzedniej dyrektorki placówki.

Obecna pani dyrektor zadeklarowała włączenie tego psa w życie przedszkola - mówi naszej reporterce Mateusz Witczyński. Czarek ma być zapraszany na imprezy plenerowe w przedszkolu, a w okresach świątecznych będą organizowane jakieś zbiórki na jego rzecz, uzgadniane z poprzednią panią dyrektor - zaznacza.

Bardzo nieprzyjemne wiadomości, nieprzyjemne wpisy

Tysiące ludzi umieszczało reakcję "to obrzydliwe" przy zdjęciach dzieci z tego przedszkola - dodaje Witczyński. Wpis okazał się nieprawdopodobnie przykrym żartem, bo trudno inaczej traktować wypisywanie czegoś w imieniu psa, który ma właściciela. Apelujemy, żeby z wielką uwagą traktować działania osób, które mają niesprawdzone, niepodpisane profile, bo wyrządzono wielką krzywdę całej społeczności przedszkolnej - puentuje Witczyński.

Strona ma wrócić, kiedy sytuacja się uspokoi. Rodzice są w kontakcie z panią dyrektor, wczoraj omawiali sytuację na spotkaniu. Zgłoszonym przez dyrektorkę naruszeniem dóbr osobistych zajmuje się policja.

Opracowanie: