Prokuratura Okręgowa w Płocku (Mazowieckie) wydała postanowienie o powołaniu biegłego z zakresu medycyny sądowej do przeprowadzenia sekcji zwłok dwóch pracowników PKN Orlen, którzy zginęli w następstwie wybuchu i pożaru do którego doszło w zakładzie głównym spółki. Opinia ma wpłynąć do połowy października.

Do wybuchu, a następnie pożaru na instalacji Hydroodsiarczania Gudronu (HOG) w głównym zakładzie produkcyjnym PKN Orlen w Płocku doszło 27 września przed południem; w następstwie tego zdarzenia zginęło dwóch pracowników spółki w wieku 48 i 56 lat.

Jak poinformowała w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska, w związku z wybuchem i pożarem na terenie zakładu PKN Orlen prowadzone jest śledztwo z art. 163 par. 1., pkt. 1. Kodeksu karnego. Jest to postępowanie w sprawie sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, w tym przypadku w postaci eksplozji materiałów łatwopalnych, następstwem, której jest śmierć człowieka - wyjaśniła.

Wybuch w drugim dniu rozruchu kompleksu po remoncie

Według rzeczniczki płockiej Prokuratury Okręgowej, na podstawie przeprowadzonych dotąd czynności procesowych ustalono, że do gwałtownego wybuchu, a potem pożaru na instalacji HOG w głównym zakładzie produkcyjnym PKN Orlen w Płocku, doszło 27 września ok. godz. 10., przy czym był to drugi dzień rozruchu tego kompleksu po remoncie.

Po zakończeniu akcji gaśniczej służby ratownicze ujawniły niedaleko uszkodzonej instalacji zwęglone zwłoki dwóch osób, jak się później okazało pracowników obsługujących instalację, w wieku 48 i 56 lat - powiedziała prokurator Śmigielska-Kowalska.

Dodała, iż w ramach prowadzonego postępowania "wydano postanowienie o powołaniu biegłego z zakresu medycyny sądowej do przeprowadzenia sekcji zwłok obu mężczyzn i ewentualnie innych badań". Opinia ta powinna wpłynąć do połowy października - zaznaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku.

Jak przekazała, ze wstępnych ustaleń śledztwa wynika, że obaj pracownicy PKN Orlen, którzy zginęli w następstwie wybuchu i pożaru na instalacji HOG w zakładzie głównym spółki, wcześniej udali się tam, aby zweryfikować zgłoszenie o ulatniającym się gazie.

Jeden z pracowników, który przejeżdżał w pobliżu, poczuł zapach ulatniającego się gazu. Zgłosił to obsługującym instalację. Na miejsce wysłano pracownika, aby ustalił, co się dzieje. Udał się on na instalację wraz z kolegą. Tak wynika z relacji - podkreśliła prokurator Śmigielska-Kowalska.

Dodała, że po zdarzeniu przesłuchano w charakterze świadków pięć osób zatrudnionych w PKN Orlen, w tym eksperta BHP oraz pracowników obsługujących instalację HOG, zabezpieczono też dokumentację techniczną instalacji oraz zapisy systemu monitorującego tam proces produkcyjny; ustalono jednocześnie osoby uczestniczące w rozruchu instalacji oraz zabezpieczono dokumentację pracowniczą.

To dopiero wstępny etap śledztwa - zwróciła uwagę rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej. Jak zaznaczyła, "aktualnie opracowywane są dalsze czynności procesowe do wykonania, które będą kierunkowały postępowanie".

Rodziny pracowników objęte pomocą

Informację o wybuchu dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM. Później firma potwierdziła tę informację.

PKN Orlen informował 27 września, że w zakładzie produkcyjnym w Płocku na jednej z instalacji doszło do zapłonu pieca na jednej z instalacji - później przekazano, że chodzi o instalację HOG, która była uruchamiana po planowym remoncie. Według spółki, zakładowa straż pożarna i inne służby ugasiły pożar w pół godziny.

PKN Orlen informował w dniu zdarzenia, że rodziny pracowników, którzy zginęli w następstwie wybuchu na instalacji HOG objęte zostały pomocą, w tym psychologiczną. W związku ze zdarzeniem, w spółce powołano specjalną komisję, która ma szczegółowo przeanalizować jego okoliczności.

Według PKN Orlen, w związku z tym, że do zdarzenia doszło na wyłączonej z procesów produkcyjnych i uruchamianej po remoncie instalacji HOG, zakład produkcyjny w Płocku pracuje bez zakłóceń. "Zapewniamy też, że w wyniku zdarzenia nie są zagrożone dostawy do klientów" - informowała wcześniej spółka.