"Szkoła może dobrze działać bez dzwonków" - przekonują uczniowie ze Szkoły Podstawowej numer 403 na warszawskich Odolanach i ich rodzice. Od trzech tygodni dzwonki, które ogłaszały początek i koniec lekcji milczą. Zrezygnowano z nich, by było ciszej i spokojniej.

Zamiast dzwonków, mamy zamontowane specjalne zegary. Pani sprawdza, która jest godzina i decyduje, kiedy wychodzimy na przerwę. Trochę brakuje dawnego dźwięku, ale czasami jest większy luz: wszyscy są w klasach, a nasza pani się zagapiła, i mieliśmy dłuższą przerwę, i cały korytarz dla siebie - opisują w rozmowie z naszym reporterem uczniowie.

To nowa sytuacja. Dawniej już w okolicy szkoły, gdy słychać było dzwonek, rodzic miał szybką informację, że to już czas, że jest spóźniony. Teraz nie wiadomo, czy nasz zegarek spieszy się, czy spóźnia. Wiem od znajomej, że zadowoleni są okoliczni mieszkańcy, bo o ósmej rano na osiedlu nie rozlega się dźwięk szkolnego dzwonka. To duża poprawa - dodaje mama jednej z pierwszoklasistek.

Liczę też na to, że moja córka będzie mniej czasu spędzać w głośnym otoczeniu, przy dużym natężeniu decybeli. Ona miała kiedyś problemy po zapaleniu ucha środkowego, teraz może ryzyko będzie mniejsze - dodaje mama jednego z uczniów.

Czasami przerwy są krótsze, czasami dłuższe, ale my dzwonki słyszeliśmy tylko od września. Jesteśmy z pierwszej klasy. Nie zdążyliśmy się przyzwyczaić - mówią zgodnie uczniowie jednej z klas pierwszych i potwierdzają to ich rodzice.

Jak ustalił nasz reporter, dyrekcja szkoły podstawowej na warszawskich Odolanach, w części dzielnicy Wola, nie planuje wrócić do dzwonków. Eksperyment z brakiem dzwonków na razie został uznany za udany.

Takie rozwiązania wprowadzają też inne szkoły w Polsce, m.in. w Ostrowie Wielkopolskim i Skierniewicach. Niewykluczone więc, że z roku na rok zyskają one na popularności.  

Opracowanie: