"Dla mnie szczęśliwa szkoła to taka, w której dzieci i nauczyciele są szczęśliwi. Żebyśmy my, nauczyciele, mogli dać szczęście dzieciom, sami musimy być szczęśliwi. Musimy mieć siłę, musimy czuć w sobie moc, a tak najbardziej to chyba potrzebujemy tego, żeby nasza praca wiązała się z szacunkiem, bo pracujemy na najcenniejszym kruszcu, czyli pracujemy na młodych ludziach, którzy są przyszłością naszego narodu" – mówiła w Rozmowie w południe Iwona Pietrzak-Płachta, laureatka nagrody Nauczyciel Roku 2022.

"Mam poczucie, że nie czujemy się najważniejsi na świecie, chociaż najważniejszą na świecie robotę robimy. Chcemy autonomii, chcemy być najważniejsi, chcemy poczucia bezpieczeństwa i chcemy też tego docenienia, które wyraziłoby się w tym, że godnie jesteśmy za to, co robimy, wynagradzani" - podkreślała.

Jaką najpilniejszą rzecz w szkolnictwie zmieniłaby Iwona Pietrzak-Płachta?

"Myślę, że godziwą płacę. To byłby podmuch w nauczycielskie skrzydła. Poczuć, że tak jak najlepszy pracownik w firmie dostaje podwyżkę, to my tak samo, jako ci najlepsi pracownicy w kraju, będziemy wynagradzani tak, żebyśmy się czuli naprawdę godnie" - mówiła.

Czy pójdzie na pikietę nauczycieli? "Ja myślę, że domagać się wyższych płac można w różny sposób, niekoniecznie będąc tam. Nie wiem, czy uda mi się jutro tam dojechać. Wyjeżdżając z gali Nauczyciel Roku, zawitałam do miasteczka edukacyjnego w takim poczuciu, że jestem tam, gdzie mówi się o oświacie, że każdy głos, który mówi o oświacie i każde miejsce, gdzie takie głosy się toczą, to są miejsca, w których ja powinnam swoją obecność zaznaczyć" - dodawała.

Paweł Balinowski pytał swojego gościa, czy jest zaskoczona, że minister Przemysław Czarnek nie chce przyjść do miasteczka edukacyjnego i spotkać się z nauczycielami.

"Dziwi i nie dziwi. Dlatego, że ten brak komunikacji nie zaczyna się dzisiaj. A ja uważam, że to, co możemy zrobić najbardziej, to działać między podziałami. Działać dla, a nie przeciwko i każda rozmowa to jest droga do tego, żeby na końcu tej drogi znaleźć jakiś konsensus" - mówiła.

Co oznacza - według Iwony Pietrzak-Płachty, brak autonomii?

"Proszę pamiętać, że ja jestem specjalistą-bibliotekarzem. Moje obszary działań, to są zupełnie inne obszary działań, niż nauczycieli tablicowych. W moje obszary i w moje kompetencje mało kto zagląda. Myśląc o autonomii, myślę o podręcznikach, o osławionym podręczniku HiT-u na przykład. Natomiast nie jestem specjalistą. Chciałabym, żeby o tym mówiły osoby, które doskonale się na tym znają. Ja jestem od wypożyczania skrzydeł, od dawania bezpiecznej przestrzeni dzieciom w szkole i o tym chciałabym mówić" - mówiła.

"Jesteśmy kulturą obrazkową"

Paweł Balinowski poruszył także temat czytelnictwa. Z najnowszych badań wynika, że 62 proc. Polaków nie przeczytało w poprzednim roku ani jednej książki. Co trzeba zrobić, aby Polacy chętniej sięgali po książki?

Pietrzak-Płachta takiego stanu rzeczy upatruje w "słabej inicjacji czytelniczej." To właśnie od niej zależy, czy uczeń w przyszłości chętnie będzie sięgał po książki. "Jeśli ja włożę uczniowi do głowy obraz, że książka po którą sięga, to są skrzydła, które mogą nas zabrać bezpłatnie w rożne światy, jeśli on odczuje z tego przyjemność, to uczucie przyjemności zostanie  z nim do końca życia" - mówiła bibliotekarka.

"Moja filozofia jest taka, że biblioteka, to nie jest dzisiaj tylko książka. Tak zmieniły się czasy - my jesteśmy kulturą obrazkową w tej chwili i chyba nie ma co się z tym boksować, dlatego że świat pędzący do przodu się nie zatrzyma, a my z tym światem musimy iść. Ja dzisiaj nie oczekuję od czytelnika, że wejdzie do biblioteki po książkę, bo chcę, żeby biblioteka w szkole to było takie miejsce, gdzie uczeń czuje się bezpiecznie, gdzie może zejść z głośnego korytarza pełnego bodźców, otworzyć drzwi, zwyczajne drzwi, za którymi jest niezwyczajna przestrzeń, za którymi jest ktoś, kto ma dla niego czas, kto chce z nim porozmawiać o jego sprawach, kto chce się pochylić nad jego problemami. Moje dzieci to wiedzą, że ja nie naciskam na to, by z biblioteki wyszły z książką, dlatego że ważne rzeczy można powiedzieć uczniowie również w rozmowie. Nie tylko przez literaturę, chociaż uwielbiam tę metaforę, że książka może być plasterkiem na duszę, że może być apteczką, która pozwala przetrwać jakieś trudne momenty w życiu" - dodawała. 

"Biblioteki stoją na końcu szkolnych potrzeb"

"Biblioteki bardzo często stoją na końcu potrzeb szkolnych. Nie jesteśmy priorytetem. Często w szkolnych bibliotekach pracują nauczyciele, którzy nie są bibliotekarzami, tylko uzupełniają etat - wbiegają do biblioteki na chwilę, wydają lektury, zamykają bibliotekę za sobą. W takich warunkach trudno wychować dzieci do czytania" - mówiła Iwona Pietrzak-Płachta w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM. 

Bibliotekarka, laureatka nagrody Nauczyciel Roku 2022 r. skarżyła się, że biblioteki często "są umiejscowione w jakichś przedziwnych częściach szkoły, w podziemiach, gdzie idą rury kanalizacyjne i ciągle słychać szelest wody, albo gdzieś na poddaszach. I to są miejsca, kore nie przyciągają w ogóle przestrzenią".

Jej zdaniem, biblioteka powinna być marką, która przyciąga uczniów. Zwłaszcza, że w szkołach brakuje miejsc, w których dziecko czułoby się komfortowo. "Badania pokazują, że uczniom w szkole brakuje miejsc dla siebie - oni są w toaletach, gdzieś na boisku szkolnym, szkolnych zakamarkach, tzn. że nie mają  gdzie być" - przekonywała Pietrzak-Płachta.