​Śledczy nie dopatrzyli się nieprawidłowości w działaniu strażaków, którzy w trakcie gaszenia ognia w Głowaczowie (Mazowieckie) nie zauważyli zwłok ofiary pożaru. Mężczyzna był tzw. zbieraczem i zgromadził w domu mnóstwo łatwopalnych rzeczy. Ciało znaleziono w pogorzelisku po kilku miesiącach.

Jak poinformowała w środę rzeczniczka prokuratury Okręgowej w Radomiu Agnieszka Borkowska, śledztwo zostało umorzone. Śledczy uznali, że ze strony pożarnej nie można się dopatrywać niedopełnienia obowiązków; uznano, że czynności, które zostały podjęte w trakcie akcji gaśniczej, były adekwatne do zaistniałej sytuacji i do posiadanych wówczas przez strażaków informacji - powiedziała rzeczniczka.

Pożar na jednej z posesji w Głowaczowie wybuchł na początku listopada ub. roku. Strażacy ugasili ogień i dokonali sprawdzenia terenu. Jak się okazało, właściciel mieszkania był tzw. zbieraczem. Znosił do domu i przechowywał w nim różne przedmioty. Po pożarze wywieziono kilka ciężarówek odpadów. Wówczas nikt nie natknął się na ciało w pogorzelisku.

Z ustaleń śledczych wynika, że akcja gaśnicza była bardzo trudna. Brało w niej udział kilka zastępów zarówno Państwowej Straży Pożarnej jak i Ochotniczej Straży Pożarnej. Czynności były o tyle utrudnione, że istniało ryzyko rozprzestrzenienia się pożaru na sąsiedni budynek pizzerii. W budynku znajdowały się dwie butle z gazem, które groziły wybuchem - powiedziała rzeczniczka. Dodała, że problem stanowiła też duża ilość nagromadzonych w domu przedmiotów, w większości łatwopalnych.

Prokurator podkreśliła, że strażacy podjęli czynności poszukiwawcze, ale ciała nie znaleziono. Od członków najbliższej rodziny właściciela uzyskano informację, że może on nie znajdować się w domu, że być może oddalił się z miejsca zamieszkania. Ponadto w kolejnych dniach dochodziły informacje, że mężczyzna był widziany na terenie Głowaczowa - zrelacjonowała prokurator.

Dopiero, gdy po kilku miesiącach siostra mężczyzny zgłosiła jego zaginięcie i wówczas dokonano ponownie sprawdzenia pogorzeliska. Było to już o tyle łatwiejsze, że było już tam sucho. Wszystkie przedmioty, które tam się znajdowały, były wysuszone i łatwiej było dokonać powtórnego sprawdzenia. Wówczas znaleziono zwłoki 57-latka - powiedziała rzeczniczka.

Dodała, że po przenalizowaniu tych wszystkich okoliczności, śledczy uznali, że strażacy dopełnili swoich obowiązków w trakcie akcji gaśniczej. Na tej podstawie śledztwo zostało umorzone.