Zarzut przywłaszczenia sportowego pistoletu usłyszał 31-letni Ukrainiec zatrzymany przez policjantów z Białołęki. Właściciel broni miał ją użyczyć do przetestowania znajomemu, ale wcześniej wybrał się z żoną na zakupy i włożył futerał do koszyka. Pistolet znikł.

Kryminalni z komisariatu na Białołęce prowadzili intensywne działania, wiedząc, że broń palna w posiadaniu osoby nieuprawnionej może wiązać się z zagrożeniem bezpieczeństwu wielu osób.

Po kilku dniach wytężonej pracy policjanci zatrzymali 31-latka. Ustalili też, gdzie wyrzucił pistolet, znaleźli i zabezpieczyli broń.

Obywatel Ukrainy usłyszał zarzut przywłaszczenia, może mu grozić do 5 lat pozbawienia wolności - poinformowała kom. Paulina Onyszko, rzeczniczka prasowa Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI. Konsekwencje za niewłaściwe zabezpieczenie broni palnej grożą również jej właścicielowi - dodała.

Z wyjaśnień właściciela pistoletu wynikało, że broń bez magazynka miał użyczyć znajomemu do przetestowania. Jednak zanim doszło do umówionego między nimi spotkania, wybrał się na zakupy z żoną. Futerał z bronią zabrał ze sobą, a następnie umieścił go w koszyku.

Pakując torby do bagażnika samochodu, mężczyzna nie zwrócił uwagi na brak futerału. Zorientował się, kiedy przyjechał do znajomego. Mężczyzna wrócił do marketu, ale broni nie znalazł i nikt nie zgłosił jej odnalezienia. Wtedy zadzwonił na policję.