​Do Fortu Gerharda-Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu trafiła bluza marynarza i listy z frontu znalezione trzydzieści lat temu we wraku jednego z niemieckich okrętów. Pasjonaci historii próbują odnaleźć rodzinę marynarza i ustalić, jak potoczyły się jego losy.

To jest dar od kolekcjonera, który przez przypadek wyłowił go 30 lat temu. Podczas połowów wyciągnięto szafkę ze specjalną skrzyneczką. Ci ludzie, którzy łowili nie zdawali sobie sprawy, że pod nimi jest wrak. Po otwarciu skrzynki okazało się, że są w niej pamiątki osobiste po jednym z marynarzy, który służył na tym okręcie - powiedział Piotr Piwowarczyk z Fortu Gerharda.

Dzięki metce z nazwiskiem znajdującej się na bluzie i danymi adresata na kopertach udało się ustalić, że marynarz pochodził z okolic Gniezna. Skrzynka była częściowo rozszczelniona, ale dzięki temu, że szybko trafiła do pasjonata, to wszystko zostało dobrze zabezpieczone. 

Z listów dowiadujemy się, że ten marynarz był szkolony w Świnoujściu i po nim został przeniesiony na niemiecki okręt - poinformował Piwowarczyk.

Jak dodał "rzadko się zdarza, żeby z głębin morza wyciągać przedmioty papierowe, które zachowały się w tak dobrym stanie. To oczywiście są fragmenty, ale z tych paru słów mamy imię i nazwisko, udało nam się też zlokalizować go na liście załogowej niemieckiego okrętu marynarki wojennej".

Zdaniem historyków, marynarz, do którego należały rzeczy mógł przeżyć II wojnę światową. Nie ma go bowiem na liście marynarzy, poległych na tym okręcie.

Mamy z książek adresowych już jakąś wiedzę na temat miejsca, gdzie ta rodzina mieszkała i będziemy się starali dotrzeć do potomków tego człowieka i dowiedzieć się coś więcej o nim - dodał Piwowarczyk.

Listy, które znaleziono we wraku pochodzą z 1944 roku. Nowe eksponaty można od czwartku można oglądać w Forcie Gerharda-Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu.