​Kolejki do lekarzy, przepełnione Izby Przyjęć i oddziały - poznańskie szpitale mierzą się z falą infekcji grypy, COVID-19 i wirusa RSV. Chorują nie tylko dorośli i seniorzy, ale także dzieci.

Jak powiedział rzecznik prasowy Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Strusia w Poznaniu Tomasz Dolata, "w naszym przypadku można powiedzieć, że szpital jakoś sobie radzi. Natomiast to oznacza też już dostawianie, przynajmniej czasowe dostawianie łóżek na internie, i to rzeczywiście ma miejsce".

W tej chwili obłożenie naszego SOR-u, jednego z największych, jeśli nie największego w Poznaniu, jest naprawdę duże. W momentach szczytowych to ok. 190 osób na dobę. Z tej liczby naprawdę spora grupa to osoby z infekcjami z RSV, z grypą - co dominuje, ale także z Covid-19 - powiedział. Dolata zaznaczył, że "szpital funkcjonuje, ale rzeczywiście sytuacja jest napięta - tak jak w całej Polsce".

Ograniczenia w odwiedzaniu chorych

Dyrekcja szpitala, kierując się dobrem pacjentów, wprowadziła ograniczenia w odwiedzinach u chorych. Jak podano, "ze względu na aktualną sytuację epidemiologiczną dotyczącą wzrostu infekcji układu oddechowego". Dolata wskazał, że "odwiedziny u pacjentów odbywają się wyłącznie za zgodą kierownika oddziału lub lekarza dyżurnego, a u pacjenta może przebywać jedna osoba odwiedzająca, i wizyty nie mogą trwać dłużej niż 15 minut. Osoba odwiedzająca nie może też mieć objawów infekcji" - powiedział.

Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że z punktu widzenia pacjenta, szczególnie w tym okresie świąteczno-noworocznym, dla rodzin jest to trudne doświadczenie, ale wprowadzając te ograniczenie mamy na względzie przede wszystkim dobro pacjenta - zaznaczył.

Ciężkie przypadki u dzieci

W stolicy Wielkopolskich chorują nie tylko dorośli i seniorzy - podobna sytuacja jest także wśród dzieci. Jak podkreśliła rzeczniczka Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu Urszula Łaszyńska, "w tym roku dzieci chorują więcej, i chorują ciężej. W poprzednich latach hospitalizacja trwała średnio 3 dni; teraz wydłuża się do tygodnia".

Zgłoszenia do Izby Przyjęć to w głównej mierze były dzieci z objawami infekcji, natomiast chorowały i przechodziły te infekcje zdecydowanie gorzej i ciężej niż w latach ubiegłych. Były to infekcje górnych dróg oddechowych szczególnie oskrzeli i oskrzelików u małych dzieci, zakażenia wywołane wirusem RSV, grypa i powikłania pogrypowe - to były rzeczywiście przodujące diagnozy - powiedziała.

Łaszyńska wskazała, że obecnie sytuacja w szpitalu jest nieco lepsza. Jak zaznaczyła, "można powiedzieć, że od kilku dni jest trochę lepiej, ale przeżywaliśmy w ostatnich tygodniach taką absolutną, ogromną falę zachorowań". Teraz, od Świąt, te ostatnie dni można powiedzieć, że widzimy znaczny spadek liczby zgłoszeń do Izby Przyjęć; jest spokojniej, oddziały nam się troszeczkę przerzedziły. Widzimy lekką poprawę, taką małą odwilż - dodała. Łaszyńska zaznaczyła, że obecna sytuacja wynika przede wszystkim z tego, że "dzieci nie chodzą do przedszkoli, do szkół, że się nie zarażają wzajemnie".

Dodała, że kolejnej fali infekcji u dzieci można się jednak spodziewać na początku stycznia. Jak mówiła, "lekarze wskazują, że to jest też taka tendencja coroczna, że zawsze po takich dłuższych przerwach kiedy dzieci wracają do szkół, do przedszkoli, znowu zaczynają więcej chorować, znowu pojawia się więcej przyjęć, zgłoszeń do szpitala, a w momencie kiedy trwa ta przerwa, kiedy jest taki czas wolny, tych zgłoszeń jest mniej. Dlatego teraz po tej przerwie świąteczno-noworocznej spodziewamy się znowu takiej większej fali, na początku stycznia, a potem niewykluczone, że tak samo będzie po feriach".

Łaszyńska zaznaczyła, że ze względu na dobro małych pacjentów szpital zwrócił się z prośbą o ograniczenia w odwiedzaniu chorych.