​Historia niczym z filmu akcji. Policjanci z komendy w lubuskim Żaganiu z narażeniem zdrowia i życia uratowali 60-letniego mężczyznę, który leżał nieprzytomny w mieszkaniu, gdy jego wnętrze trawił ogień. Sąsiadem mężczyzny okazał się funkcjonariusz policji, który także zareagował na to, co się wydarzyło w mieszkaniu 60-latka. Policja podkreśla, że trwa ustalanie przyczyn pożaru. Ewakuowano w sumie 15 osób, część z nich po ugaszeniu pożaru mogła wrócić do swoich mieszkań.

Pożar w jednym z mieszkań w Żaganiu w województwie lubuskim wybuchł w piątek. Policjant miejscowej drogówki sierżant Marcel Marzec odpoczywał po pracy, gdy poczuł dym wydobywający się z sąsiedniego mieszkania. Natychmiast pobiegł do jego drzwi - te jednak były zamknięte.

Zaalarmował pozostałych mieszkańców bloku. Chwilę później na miejsce dotarł policyjny patrol, który dołączył do funkcjonariusza.

Policjanci uratowali życie 60-latka

Narażając swoje zdrowie i życie, policjanci wyważyli drzwi od mieszkania, z którego wydobywał się gęsty dym. W środku panowała wysoka temperatura. Jak przekazał podkomisarz Arkadiusz Szlachetko z komendy policji w Żaganiu, "mundurowi weszli do środka, gdzie po chwili zobaczyli leżącego na podłodze nieprzytomnego mężczyznę". 

Wynieśli 60-latka na zewnątrz, po czym udzielono mu pomocy medycznej. Wspólnie z będącymi już na miejscu pożaru, ratownikami przetransportowali go do karetki pogotowia. Wtedy do akcji wkroczyli strażacy, którzy przystąpili do gaszenia pożaru. Ewakuowano 15 osób. 

Ewakuacja mieszkańców

Mężczyzna, którego uratowano z płonącego mieszkania, został przewieziony do szpitala. "W doszczętnie spalonym pokoju i całym mieszkaniu wykonano oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa, trwają czynności, aby ustalić przyczynę tego zdarzenia" - poinformował podkomisarz Arkadiusz Szlachetko.

Policjanci z Żagania przekazali także, że po ugaszeniu pożaru część z ewakuowanych mieszkańców mogła wrócić do swoich domów, "z wyjątkiem zamieszkałych na czwartym piętrze".