Jest kolejne podejrzenie o zrzucie kwasu siarkowego i żrącej substancji w gminie Inowrocław (woj. kujawsko-pomorskie) - dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada. Tym razem miało się to wydarzyć w miejscowości Borkowo. Sprawą zajmuje się już policja, sanepid i inspektorat ochrony środowiska.
Jak ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, zawiadomienie do służb ponownie przesłało Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Jest ono bardzo wyczulone na wszelkie nieprawidłowości, po wykryciu spustu kwasu siarkowego do kanalizacji we wrześniu. Teraz sygnał wpłynął od mieszkańców Borkowa, które ma wspólny system kanalizacyjny z Inowrocławiem.
Zgłoszono cysternę przy jednej z posesji. W jej okolicy unosił się drażniący zapach kwasu. Okazało się, że działalność rozpoczęła tam ta sama osoba, która wcześniej przetwarzała kwas siarkowy w Inowrocławiu. Prezes miejskiego przedsiębiorstwa powiadomił służby o tej sytuacji. Podejrzewał bowiem, że działalność została przeniesiona poza granice miasta. Teraz odpowiednie służby sprawdzą, czy doszło tam do złamania prawa.
Jak już informowaliśmy pod koniec września, w inowrocławskiej kanalizacji wykryto kwas siarkowy. Substancja miała uszkodzić maszyny miejskiej oczyszczalni - dowiedział się wówczas reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Jednak jak zapewniał Kujawsko-Pomorski Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Bydgoszczy, nie doszło do skażenia środowiska.
Nie doszło ani do skażenia gleby ani do skażenia wody, kwas siarkowy w miejskiej kanalizacji w Inowrocławiu nie zagroził mieszkańcom - mówiła Małgorzata Saługa z WIOŚ.
O nielegalną utylizację żrącej substancji podejrzewa się małą firmę z okolicy, która według deklaracji, zajmuje się przetwarzaniem kwasu siarkowego na kwasy tłuszczowe. Inspektorat środowiska rozpoczął kontrolę, która ma ustalić, czy spółka posiada wszystkie wymagane pozwolenia.


