Zespół prokuratorów razem z wojskiem pracuje na miejscu eksplozji niezidentyfikowanego obiektu w lubelskich Osinach. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że w nocy na pole kukurydzy spadł wojskowy dron. Do jego uszkodzenia doszło na skutek działania materiałów wybuchowych - informuje Michał Krasoń, reporter RMF FM. Źródło PAP w MON podało, że spadł tam dron wojskowy bez głowicy bojowej, najprawdopodobniej tzw. wabik.
Zespół pięciu prokuratorów i biegłych z różnych dziedzin bada teraz pole kukurydzy, szukając szczątków metalu i plastiku - pozostałości tego, co spadło i wybuchło minionej nocy w Osinach. Wcześniej służby sprawdziły, czy teren jest bezpieczny.
Wstępne ustalenia wskazują na to, że na pole w miejscowości Osiny spadł dron wojskowy - wynika ze słów prokuratora okręgowego w Lublinie Grzegorza Trusiewicza. Wojskowy biegły z zakresu pirotechniki ma ustalić, co konkretnie wybuchło i czy do wybuchu doszło po uderzeniu drona w ziemię, czy w powietrzu (w pobliżu przebiega linia energetyczna, mogło dojść do kontaktu z nią).
Źródło PAP w MON podało, że spadł tam dron wojskowy bez głowicy bojowej, najprawdopodobniej tzw. wabik, zawierający jedynie niewielką ilość materiałów wybuchowych.
Zadaniem takich dronów jest angażowanie systemów obrony przeciwlotniczej i odciąganie ich "uwagi" od dronów stricte bojowych.
Służby na razie nie są w stanie określić, jakiej był produkcji, czy też z jakiego kraju pochodził obiekt, który spadł na pole kukurydzy.
Służby dysponują nagraniem, na którym widać szybko przemieszczający się obiekt. Twierdzą, że dzięki temu uda się ustalić historię lotu drona, jednak na razie jest za wcześnie, by mówić o szczegółach.
Nie jestem w stanie wskazać, z którego kierunku przeleciał ten dron, natomiast precyzyjne ustalenia polegają na tym, żeby sprawdzić, jaki jest kąt tej kamery i ewentualnie trajektoria lotu - to można przypuszczać. Jeżeli będą wszystkie badania, a nagrania zanalizowane przez odpowiednich biegłych, kierunek zostanie wskazany w sposób niebudzący wątpliwości - powiedział Grzegorz Trusiewicz z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Zapytany, czy dron przyleciał z zagranicy, odpowiada krótko: Trudno przy naszej sytuacji geopolitycznej wykluczyć taką okoliczność.
Łącznie pole ma przeszukiwać około 100 funkcjonariuszy. Podzielimy miejsce na sektory, podzielimy zadania miedzy określone służby i wtedy będziemy mieć informacje, czy koszenie kukurydzy lub inne czynności są potrzebne - powiedział prokurator Grzegorz Trusiewicz.
Do przeszukania jest kilka hektarów. Wstępnych wyników oględzin możemy się spodziewać w ciągu kilku, kilkunastu godzin - informował o godz. 13:00 reporter RMF FM.
Śledztwo prowadzone jest w kierunku sprowadzenia powszechnego zagrożenia. Na miejscu pojawia się coraz więcej ciężarówek i autobusów z żołnierzami WOT, którzy mają pomagać w przeszukiwaniu pola kukurydzy, na którym doszło do wybuchu.



