"Za porwaniem malezyjskiego samolotu mogą stać służby specjalne Iranu" - przyznaje w rozmowie z RMF FM Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem Colegium Civitas. "Rozmach takiego zdarzenia wskazuje na te największe organizacje terrorystyczne w tym rejonie, czyli Dżimah Islamija czy wprost Al-Kaida. Natomiast tak naprawdę jeszcze trudno jest powiedzieć, co jest celem tego działania i czy ten cel się powiódł" - dodaje.

Zobacz również:

Grzegorz Kwolek: Malezyjski premier mówi, że porwanie samolotu jest prawdopodobne. Czy panu taki scenariusz też wydaje się uprawniony?

Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem Colegium Civitas: To jest scenariusz równouprawniony z kilkoma scenariuszami, które rozważaliśmy tak naprawdę od momentu, kiedy ten samolot zniknął z radarów, kiedy pierwsze informacje stały się medialne. Większość ekspertów ma duży problem z wykluczaniem pewnych scenariuszy. Ale kiedy samolot zmienia kurs, kiedy bardzo szybko dowiadujemy się, że na pokładzie są osoby, które posługują się fałszywymi paszportami, co jest bulwersujące szczególnie, to trudno uniknąć takiego zaklasyfikowania, że akt terroru jest czymś możliwym.

Nie ma takiego klasycznego scenariusza. Nie ma żądań, co by mogło wskazywać na ewentualne porwanie. Nie ma grupy, która by się do tego przyznawała, wskazując na jakieś swoje cele polityczne. Czym mogą się kierować tacy terroryści, jaki może być scenariusz?

Ja tak naprawdę nie przesądzam, że to jest akt terroru. Jest to jeden ze scenariuszy. Osobiście rozważałem taki scenariusz, w którym jest to mniej lub bardziej udane działanie którejś ze służb specjalnych. Pamiętajmy, że niektóre kraje wprost sponsorują terroryzm, lub za nim stoją. I tu casus Iranu, jak bardzo byłby w tej chwili niedyplomatyczny, jednak sam się nasuwa. Mamy do czynienia z sytuacją, w której w ubiegłym w krajach afrykańskich zatrzymano kilkunastu Irańczyków, którzy wprost zajmowali się przygotowywanie organizacji terrorystycznych do działania. Natomiast jeszcze tego nie wykreślając w tej chwili mamy do czynienia z taką sytuacją, w której nie wiemy jaka organizacji i jaki cel miała. 

Rozmach takiego zdarzenia wskazuje na te największe organizacje w tym rejonie, czyli Dżimah Islamija czy wprost Al-Kaida, jako franczyza, jako ten światowy dżihad. Natomiast tak naprawdę jeszcze w tej chwili bardzo trudno jest powiedzieć, co jest celem tego działania i - uwaga, bo to bardzo ważne - czy ten cel się powiódł. Równie dobrze możemy mieć do czynienia z taką oto sytuacją, w której zamachowiec, czy ktoś kto dokonuje zaboru tego samolotu ma jakiś plan. Ten plan jest mniej lub bardziej spójny, ale ponieważ lecą nad morzem, a w tej chwili nie wiemy, czy gdzieś wylądował. Co też mnie trochę dziwi. To on mógł po prostu ulec katastrofie w trakcie trwania przebiegu takiego zdarzenia i nie dowiemy się nawet jaki był cel tego zdarzenia, jeżeli mamy do czynienia z destruktem (zniszczonym samolotem - red.).

Część ekspertów wskazuje na trop ujgurski mówiąc o jednym z pasażerów, który był na pokładzie i miał bardzo duże umiejętności z zakresu komunikacji i był właśnie Ujgurem, czyli mniejszością chińską. Czy Pana zdaniem ta mniejszość ma zdolność przeprowadzenia takiej operacji?


Ujgurzy do tej pory nie dokonali tak spektakularnej akcji. Ja nie przesądzam oczywiście na ten temat, ale byłbym niezwykle zaskoczony. Tym bardziej, że jest to grupa w Chinach, która jak na światowe warunki, znajduje się pod niezwykłą kontrolą. W związku z tym przygotowanie takiej operacji, czy wykorzystanie ekspertów, którzy znają się w takim stopniu, który umożliwia choćby wyłączenie tych urządzeń radiolokacyjnych na pokładzie samolotu, byłoby dla mnie zaskakujące. Ale ja tez nie przesądzałbym, że to ta grupa. Dzisiaj mamy do czynienia z taką sytuacją, w której terorryzm jest zjawiskiem globalnym. Możemy też brać pod uwagę takie scenariusze, w których ktoś wykorzystuje to, że terroryzm stał się zjawiskiem transgranicznym do celów politycznych. Bo pamiętajmy, że terroryzm to jest narzędzie walki politycznej. Wszędzie tam, gdzie mówimy o zdarzeniach o przebiegu kryminalnym, czy jakiejś innej etiologii, to nie jest terroryzm. Mówimy wtedy o terrorze.

Jaki tu cel polityczny może przyświecać - bardzo trudno mi wyrokować. Nie znamy okoliczności, bardzo by nam pomogło zlokalizowanie samego samolotu. Z całą pewnością mamy do czynienia ze zjawiskiem niezwykłym. Dopóki nie będę wiedział na czym ta niezwykłość polega - dokąd ten samolot był uprowadzony, czy wylądował, jakimi danymi ta globalna wspólnota wywiadowcza się dzieli na temat pasażerów - to będzie problem z wyrokowaniem.

Niewiadomych jest bardzo dużo. Jednym z pytań jest, dlaczego malezyjskie linie lotnicze? Malasia Air to dość sprawdzona, bezpieczna linia. Dlaczego te osoby, jeżeli to był akt terroru, nie wybrały linii niemieckiej, francuskiej, brytyjskiej - gwarantującej większy rozgłos.

Kiedy samolot zaginął i pierwszy z pytających, dociekliwych dziennikarzy zapytał mnie jaka grupa może za tym stać to powiedziałem, że jeżeli chodzi o uprowadzenie, albo zniszczenie samolotu to w tym regionie operuje Dżimah Islamija. Natomiast tak naprawdę dzisiaj, przez to że terroryzm przekracza granice i niespecjalnie się nimi zajmuje, możemy mieć do czynienie z każdą organizacją, która ma do tego potencjał. Nie przekreślam też tych wszystkich scenariuszy, które wiążą się z mniej lub bardziej jawnych zaangażowaniem w przeszłości służb specjalnych.
Akurat w tym regionie jest dość specyficzna sytuacja. My dzisiaj się koncentrujemy przez pryzmat Al-Kaidy czy chociaż światowego dżihadu na kontynencie afrykańskim, który teraz ogniskuje większość konfliktów poprzez Libię, Syrię, to co się działo w Sahelu, Afryce wschodniej, środkowej i zachodniej. To powoduje, że organizacje takie jak Dżimah Islamija również próbują zabiegać o pozycję. Jednym słowem - byłyby skłonne dokonać zamachu na duża skalę, porównywalnego z tymi na Bali, żeby pokazać, że one nie wypadły z tego 'rynku', z tej gry w terroryzm.

Czy taka mała linia lotnicza jest słabiej zabezpieczona? W porównaniu do takich gigantów jak British Airways, czy Air France i dlatego właśnie padło na Malasia Air?

Może być nieco niższy standard wykonywanych usług. Na to wskazuje choćby fakt, że na pokład dostają się dwie osoby z kradzionymi paszportami i to jest coś niebywałego.  Natomiast nie jest to pierwszy przykład i proszę pamiętać, że duże linie, choćby Northwest Airlines, która jest amerykańską linią, mają na koncie tego typu wpadki.

Ja doskonale pamiętam zdarzenie z 25.12.2009 kiedy pan Umar Farouk Abdulmutallab, młody Nigeryjczyk, wsiada w Amsterdamie i leci do Detroit  z majtkami pełnymi pentrytu. Które nie wybuchają tylko dlatego, że nieprawidłowo pobudza urządzenie wybuchowe do działania, a nie dlatego że system go zatrzymał na lotnisku. Jest to o tyle bardziej kuriozalne, że jego ojciec spotyka się trzy miesiące wcześniej z dwoma oficerami CIA w Nigerii (jest to jeden z najbogatszych Nigeryjczyków) i mówi, że jego syn przygotowuje zamach terrorystyczny. A same agencje wywiadowcze amerykańskie od pół roku są w posiadaniu nagrań rozmów zamachowca z kluczowymi liderami Al-Kaidy. 

Jednym słowem to jest dzisiaj tak, że mamy spory problem w ochronie lotnictwa cywilnego. Nie tyle ze zdobywaniem informacji, bo agencje wywiadowcze je bardzo często posiadają z dużym wyprzedzeniem, a z faktem przekazywania tego na poziom operacyjny, taktyczny, w którym można osoby nie wpuścić na pokład, zatrzymać na lotnisku. To się dzieje znacznie gorzej niż byśmy chcieli i niż te służby nas informują mówiąc o tym, jak istotne jest wykorzystywanie danych biometrycznych w kontroli pasażerów. Bardzo chętnie nam zdejmą odciski palców i zajrzą do butów. Natomiast ja w zamian jako pasażer za to nie otrzymuje wyższych gwarancji bezpieczeństwa, bo co pewien czas mamy do czynienia z incydentem, w którym na pokład wchodzi ktoś, kto się tam absolutnie nie powinien znaleźć.