Dla demokracji zwycięstwo Wiktora Janukowycza jest lepsze; przy Julii Tymoszenko pluralizm w ukraińskiej polityce mógłby nie przetrwać. Tak pierwsze sondażowe wyniki wyborów prezydenckich na Ukrainie podsumował znany rosyjski publicysta Dmitrij Babicz.

Dla demokracji zwycięstwo Janukowycza jest lepsze. Ukraińscy nacjonaliści będą w opozycji wobec niego, będą go krytykowali za rzekomo prorosyjską politykę. Jeśli wygrałaby Tymoszenko, to wątpię, by prawicowa opozycja wobec niej przetrwała - oświadczył komentator pisma "Russia Profile". Ona zrobiłaby wszystko, żeby rządzić autokratycznie. Leży to w jej charakterze. Nie jestem pewien, czy pluralizm w ukraińskiej polityce by się zachował przy takim wariancie - dodał. Publicysta zauważył również, że choć przy urnach wyborczych wygrał Janukowycz, to jednak Tymoszenko się nie podda, spróbuje powtórzyć historię z 2004 roku.

Zobacz również:

  • Wybory prezydenckie na Ukrainie wygrywa Wiktor Janukowycz. Lider prorosyjskiej Partii Regionów prowadzi z wynikiem 49.07 proc. głosów. Jego konkurentka premier Julia Tymoszenko uzyskała 45.27 proc. poparcia - podała Państwowa Komisja Wyborcza po przeliczeniu ponad 70.30 proc. kart do głosowania. więcej

Wszelako wątpię, by jej się to udało. Z dwóch powodów. Po pierwsze - Ukraina jest już inna. Nie jest gotowa stać dla Tymoszenko na ulicy, protestować. Po drugie - inny jest Zachód. Nie jest gotowy, by tak aktywnie, jak w 2004 roku, ingerować w sytuację. Tym bardziej, że Janukowycz też jest, może nie pożądanym, ale jednak normalnym partnerem - powiedział Babicz.

Jego zdaniem pod rządami Janukowycza stosunki Ukrainy i Rosji "pozostaną twarde". Żadnych ustępstw gospodarczych ze strony Rosji nie będzie. Budowa omijających Ukrainę magistrali Nord Stream i South Stream będzie kontynuowana. Rosja nie darzy Ukrainy zaufaniem. Dlatego potrzebuje alternatywnych tras dostaw nośników energii do Europy Zachodniej - stwierdził.

Rosyjski publicysta zaznaczył, że relacje Ukrainy z Polską będą bardzo dobre. Janukowycz nie raz był w Polsce. Wielokrotnie udzielał wywiadów polskim mediom. W jego wypowiedziach nie było żadnych akcentów wrogich wobec Polski. Nigdy nie pokazywał, że żywi do niej jakieś urazy. A ma podstawy do zgłoszenia pretensji za wydarzenia z 2004 roku. Jednak nigdy sobie na to nie pozwalał - zakończył.