Sąd Okręgowy w Świdnicy oddalił protest wyborczy jednego z kandydatów na prezydenta Wałbrzycha. Mirosław Lubińskiego domagał się powtórzenia II tury wyborów w tym mieście. Sąd uznał tym samym wybory samorządowe w Wałbrzychu za ważne.

W uzasadnieniu orzeczenia sędzia Małgorzata Wurm-Klag podkreśliła, że zdaniem sądu zarówno przebieg głosowania, jak i liczenie głosów były podczas wyborów samorządowych w Wałbrzychu prawidłowe.

Podczas dzisiejszej rozprawy przesłuchano siedmiu świadków, którzy brali udział lub byli świadkami korupcji wyborczej. Pierwszy zeznawał 38-letni Robert S., który jest również osobą podejrzaną w śledztwie dotyczącym korupcji wyborczej prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Świdnicy.

S. zeznał, że brał udział w procederze kupowania głosów w I i II turze wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Tłumaczył, że zaproponowano mu kupowanie głosów na ludzi z komitetu wyborczego Platformy Obywatelskiej i na samego Piotra Kruczkowskiego, obecnego prezydenta miasta. Jak mówił, oprócz pieniędzy otrzymanych za kupowanie głosów, obiecano mu również po wyborach załatwienie pracy.

Pieniądze na kupowanie głosów w I turze otrzymaliśmy od pracownika Wałbrzyskiego Związku Wodociągów i Kanalizacji (świadek mówił o Marku W., któremu prokuratura postawiła już zarzuty - przyp. red. ). Dostałem 2 tys. zł. Głosy były kupowane za 10, 20 bądź 50 zł, czasami wystarczyło kupić wino za 6 zł - opowiadał przed sądem.

Tłumaczył, że proceder kupowania głosów miał dwa schematy. Pierwszy polegał na tym, że wskazywano wyborcy, na kogo ma oddać głos, drugi zaś na wynoszeniu kart wyborczych z lokali. Kartę wypełniałem osobiście i później inna osoba wrzucała ją do urny wyborczej - mówił S. W ten sposób miał pewność, na kogo został oddany głos. S. mówił też wyborcom, że w komisji mają swoich ludzi, więc będzie wiadomo, czy wyborca wywiązał się ze zobowiązania i zagłosował jak trzeba.

Według niego w II turze wyborów do głosowania na Piotra Kruczkowskiego (PO) namawiało 10 osób. Ktoś z tych osób oszacował, że nasza grupa mogła kupić łącznie około tysiąca głosów - powiedział świadek.

S. przyznał, że podchodzili i namawiali tylko takich ludzi, którzy byli biednie ubrani. Ona sam, jak twierdził, namawiał przed 10-12 lokalami wyborczymi w całym mieście. Jak opowiadał, przed II turą wyborów dostał na kupowanie głosów tysiąc zł i kolejny tysiąc ok. godz. 13, gdy okazało się, że Kruczkowski przegrywa?"Był prowadzony jakiś sondaż i z niego wynikało, że Kruczkowski przegrywa. Dostałem telefon, że mamy się sprężyć - mówił S.

Lubiński, który złożył protest wyborczy domagał się powtórzenia wyborów. Twierdził, że doszło do kupowania głosów na rzecz PO. W II turze wyborów w Wałbrzychu Kruczkowski wygrał z Lubińskim 325 głosami.