To dla nas najgorszy możliwy scenariusz - stwierdził podczas wieczoru wyborczego Janusz Korwin-Mikke, prezes partii KORWiN, która według sondażu Ipsos dla TVP znalazła się tuż pod progiem z wynikiem 4,9 proc. Przemysław Wipler przekonywał natomiast, że szalę mogą przeważyć głosy z zagranicy.

To dla nas najgorszy możliwy scenariusz - stwierdził podczas wieczoru wyborczego Janusz Korwin-Mikke, prezes partii KORWiN, która według sondażu Ipsos dla TVP znalazła się tuż pod progiem z wynikiem 4,9 proc. Przemysław Wipler przekonywał natomiast, że szalę mogą przeważyć głosy z zagranicy.
Janusz Korwin-Mikke i Przemysław Wipler (po prawej) podczas wieczoru wyborczego partii KORWiN /Rafał Guz /PAP

Nie chcę nic mówić, ale to dla nas najgorszy możliwy scenariusz. Nie jest dobrze i nie jestem zadowolony z tego wyniku. Oczywiście to poparcie wzrosło o jakieś 300 tys. głosów w porównaniu do wyborów do europarlamentu, ale obawiam się, że nikogo nie przekonaliśmy - komentował pierwsze sondażowe wyniki Korwin-Mikke.

Według niego, wzrost liczby głosów wynika z wejścia w wiek wyborczy kolejnych młodych osób, które w wyborach do europarlamentu w 2013 roku nie głosowały. Nowe idee zwyciężają nie dlatego, że są słuszne, ale dlatego, że zwolennicy starych wymierają. Jestem jednak absolutnie pewien, że zanim wymrą zwolennicy socjalizmu, to ten ustrój się zawali - powiedział lider KORWiN.

Dodał, że dziwi go przede wszystkim wynik Platformy Obywatelskiej. Byłem pewien, że 20 proc. PO nie przekroczy, ale widocznie tak musiało być - mówił.

O szansie na przekroczenie progu wyborczego dzięki głosom z zagranicy mówił natomiast poseł i kandydat KORWiN Przemysław Wipler, który zabrał głos po liderze partii. Wiemy doskonale, jak duże były błędy sondażowe, oczywiście lepiej byśmy się czuli, gdyby tam było 5,01 proc., a nie 4,9. Niemniej jestem głęboko przeświadczony, że ten wynik się poprawi, ponieważ dojdą głosy z zagranicy. Ludzie za granicą wiedzą, dlaczego wyjechali. Wiedzą, kto ich wygonił z tego kraju i przed kim uciekali - mówił. Jak dodał, do takiego myślenia skłoniły go e-maile i smsy od głosujących za granicą Polaków, w których wyrażali nadzieję na obecność w przyszłym Sejmie "kilku myślących ludzi, którzy będą walczyli o jego normalność".

Tego domagają się ci ludzie i jesteśmy przekonani, że ich głosy mogą być tym małym kamyczkiem, który przeważy tę szalę - przekonywał Wipler.

(edbie)