Rosyjski jeniec zeznał, że jego oddział miał rozkaz zajęcia Charkowa w trzy dni, przy czym żołnierzom zezwolono na zabijanie ludności cywilnej. Nagranie z jego przesłuchania opublikowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).

Jak tłumaczył - miał być w składzie sił pokojowych, które miały wyzwolić Ukrainę od nazizmu. Przed inwazją jego oddział otrzymał też jasne zadania. 

Mieliśmy rozkaz zająć miasto, zająć wszystkie najważniejsze drogi i zamknąć cywilne wyjazdy. Dano nam zezwolenie na otwieranie ognia do ludności cywilnej i do wszystkich mieszkańców - oznajmił żołnierz.

Według relacji żołnierza po zajęciu Charkowa jego oddział miał zajmować kolejne miejscowości.

Jak pisze agencja UNIAN, "blitzkrieg" się nie udał i oddział żołnierza zginął z wyjątkiem jego i jeszcze jednego kolegi. Obaj się poddali.


Rozbita rosyjska baza

Z kolei BBC, powołując się na szefa administracji obwodowej Ołeha Syniehubowa, poinformowała, że rosyjska baza w pobliżu miasta Dergacze w obwodzie charkowskim na wschodzie Ukrainy została rozbita przez siły ukraińskie.

Jak oznajmił Syniehubow, ukraińska piechota wraz z jednostkami Gwardii Narodowej i obrony terytorialnej przypuściła kontrnatarcie na pozycje rosyjskiej artylerii, skąd systematycznie ostrzeliwano okolice Charkowa.

Według niego uciekający rosyjscy żołnierze pozostawili sprzęt wojskowy i broń.