​Założyciel najemniczej grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn skrytykował rosyjskie dowództwo oraz ministerstwo obrona, przekonując, że brak sukcesów na froncie w Ukrainie to efekt "potwornej biurokracji wojskowej". Uważa, że gdyby zezwolono wagnerowcom na działania, to Rosjanie "już praliby skarpetki w Dnieprze".

Rosyjska ofensywa w Ukrainie w ostatnich miesiącach nie miała najlepszej passy. Stracono tereny w obwodzie charkowskim, a także wojsko zostało zmuszone do porzucenia Chersonia - stolicy regionu, który, zgodnie z wrześniowymi pseudoreferendami, został anektowany.

Moskwa wielkie nadzieje widzi w zdobyciu Bachmutu w obwodzie donieckim. Byłby to największy sukces w ostatnich miesiącach. W regionie toczą się walki i Rosjanie zdają się zdobywać coraz więcej terytorium.

Założyciel tzw. grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że winna wszystkiemu jest administracja. Już przed Nowym Rokiem Bachmut zostałby podbity, gdyby nie potworna biurokracja wojskowa i codzienne wkładanie szprych w koła - powiedział.

Z klubów wiejskich, z 500-metrowych sal, podczas masażu dla starszych lub innego masażu kosmetycznego nie da się kontrolować żołnierzy na wojnie - powiedział. Uznał, że na działania wojenne prowadzone przez jednostki kontrolowane przez resort obrony wpływa "pochlebstwo i nadmierna służalczość", przez to armia "nie wykazuje aktywności".

Gdyby dzisiaj na wszystkich kierunkach było od trzech do pięciu kompanii grupy Wagnera, to myślę, że już byśmy prali skarpetki w Dnieprze - powiedział biznesmen.

Prigożyn stwierdził, że do okrążenia Bachmutu może dojść w marcu lub kwietniu. Zaznaczył, że wiele jednak zależy od dostaw zachodniej broni na Ukrainę.

Prigożyn kontra resort obrony

To nie pierwszy raz, gdy Prigożyn krytykuje rosyjskie dowództwo. W przeszłości wspierał np. czeczeńskiego przywódcę Ramzana Kadyrowa, gdy ten potępiał wojskowych za utratę Łymania. Z kolei w styczniu, gdy resort obrony ogłosił zdobycie Sołedaru, biznesmen stwierdził, że próbuje się "ukraść zwycięstwo" jego najemnikom.

Według komentatorów krytyka Prigożyna ma kilka celów: po pierwsze, polityczny - biznesmen chce dzięki sukcesom zdobyć wpływy nie tylko na Kremlu, ale także wśród zwykłych Rosjan, znane są m.in. jego plany założenia nowego "ruchu konserwatywnego". Po drugie Prigożyn kieruje się aspektami ekonomicznymi - sukces najemników to więcej zleceń, a poza tym pojawiają się doniesienia, że biznesmen może być zainteresowany kopalniami gipsu i soli znajdującymi się w rejonie Bachmutu.

Poza tym - Prigożyn bardzo nie lubi się osobiście z szefem resortu obrony Siergiejem Szojgu, który w przeszłości zerwał z nim kilka kontraktów. Biznesmen w ostatnim czasie nazwał ministra "kadrowym noszącym błyskotki".