Rosja wkroczyła do obwodu dniepropietrowskiego i próbuje zdobyć tam przyczółek - potwierdza ukraińskie wojsko. "To pierwszy atak na tak dużą skalę w obwodzie dniepropietrowskim" - powiedział w rozmowie z BBC Wiktor Trehubow, rzecznik prasowy Dnieprowskiego Okręgu Wojskowego. Zaznaczył jednocześnie, że rosyjskie postępy zostały zatrzymane.

Rosja twierdzi, że weszła tam wcześniej

Moskwa od miesięcy utrzymuje, że jej wojska wkroczyły do obwodu dniepropietrowskiego już na początku czerwca. Najnowsze doniesienia wskazują jednak, że żołnierze rosyjscy ledwo przekroczyli granicę obwodu.

Ukraińska aplikacja mapująca DeepState podała we wtorek, że Rosja zajęła już dwie miejscowości - Zaporoże i Nowohryhoriwkę. Sztab Generalny Ukrainy zaprzecza jednak tym informacjom. W oświadczeniu przekazano, że wojsko "nadal kontroluje" Zaporoże, a "aktywne działania wojenne trwają również w rejonie wsi Nowohryhoriwka".

Choć Rosja nie rościła sobie praw do obwodu dniepropietrowskiego - w przeciwieństwie do Doniecka i czterech innych wschodnich obwodów - to atakowała już wcześniej duże miasta regionu, w tym stolicę obwodu - Dniepr. Przed wojną mieszkało tam ponad trzy miliony ludzi, a sam region był drugim co do wielkości ośrodkiem przemysłu ciężkiego na Ukrainie po Donbasie.

Front na wschodzie

Rosyjskie postępy w przejmowaniu terytoriów są powolne i okupione dużymi stratami, ale ostatnio Kreml odnotował sukcesy w Doniecku. Na początku sierpnia mała grupa rosyjskiej piechoty przebiła się nawet 10 km poza linie obronne Ukrainy w rejonie Dobropola. Najnowsze doniesienia wskazują jednak, że ten ruch został zatrzymany.

Według źródeł dyplomatycznych Władimir Putin miał sugerować Donaldowi Trumpowi, że zakończy wojnę, jeśli Ukraina odda Rosji kontrolowane przez siebie tereny obwodu donieckiego. Wielu Ukraińców obawia się jednak, że plany Kremla są znacznie szersze.

Kreml chce okupować całą Ukrainę na wschód od rzeki Dniepr - ostrzegał w czerwcu w USA pułkownik Pavlo Palisa, zastępca szefa biura prezydenta w Kijowie.

Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas podkreśliła w rozmowie z BBC, że przekazanie części terytorium Ukrainy Rosji w ramach pokoju to "pułapka". Zapominamy, że Rosja nie zrobiła ani jednego ustępstwa i że to ona jest tu agresorem - dodała.

Szanse na pokój w Ukrainie znikome?

Donald Trump po spotkaniu z Władimirem Putinem na Alasce oraz z Wołodymyrem Zełenskim w Waszyngtonie poinformował, że rozpoczął przygotowania do szczytu pokojowego. Jednak nadzieje na przełom szybko osłabły.

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył, że "program [szczytu] nie jest w ogóle gotowy" i  jakakolwiek dyskusja o gwarancjach bezpieczeństwa bez Rosji jest "bezcelowa".

Amerykański wysłannik Steve Witkoff powiedział we wtorek na antenie Fox News, że Ameryka "rozmawia z Rosjanami codziennie" i jeszcze w tym tygodniu spotka się z ukraińskimi urzędnikami w Nowym Jorku.

Prezydent Zełenski wezwał tymczasem Zachód do wzmożenia działań na rzecz wypracowania przyszłych gwarancji bezpieczeństwa. W Kijowie spotkał się we wtorek z dowódcą brytyjskich sił zbrojnych, admirałem sir Tonym Radakinem. Rzecznik premiera Wielkiej Brytanii podkreślił, że Londyn jest gotów wysłać wojska na Ukrainę po zakończeniu działań wojennych.

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz zaznaczył, że gwarancje bezpieczeństwa powinny przede wszystkim umożliwić ukraińskiej armii obronę kraju w długiej perspektywie. Jeśli prezydent Rosji naprawdę chce położyć kres zabijaniu, to przyjmie tę ofertę - stwierdził Merz.

Zmiany w mobilizacji

Ukraina ogłosiła również złagodzenie przepisów dotyczących wyjazdów za granicę. Mężczyźni w wieku od 18 do 22 lat mogą teraz swobodnie opuszczać kraj.

Premier Julia Swyrydenko wyjaśniła, że zmiana obejmuje także tych, którzy już przebywają za granicą. Chcemy, aby Ukraińcy utrzymywali jak najmocniejsze więzi z Ukrainą - podkreśliła.

Mężczyźni w wieku 18-22 lata nie podlegają obowiązkowej służbie wojskowej. Obecnie minimalny wiek poboru wynosi 25 lat. Szacuje się, że poza granicami Ukrainy przebywa około 5,6 mln obywateli tego kraju.