Rosyjski MSZ opublikował oświadczenie w związku z dzisiejszymi wydarzeniami w Warszawie. Tłum protestujących nie pozwolił ambasadorowi Rosji złożyć kwiatów przed mauzoleum żołnierzy radzieckich. Moskwa oskarża Polskę o dwulicowość w ocenie wydarzeń II wojny światowej.

"9 maja tłum w Polsce nie pozwolił rosyjskim dyplomatom wejść na cmentarz żołnierzy radzieckich-wyzwolicieli w Warszawie. To, co się stało, po raz kolejny pokazuje dwulicowość polityki Polski w ocenie wydarzeń II wojny światowej" - napisało w oświadczeniu rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Rosja zarzuca Polsce, że mimo, iż polska strona rządowa została wcześniej poinformowana o planach przybycia rosyjskiego ambasadora pod mauzoleum żołnierzy radzieckich, nie zrobiono nic, by uniknąć prowokacji.

9 maja Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa. To moment, w którym w całym kraju odbywają się fety na cześć wiktorii nad hitlerowskimi Niemcami.

Rosjanie tradycyjnie przedstawiają się jako wyzwoliciele i zapominają o makabrycznej roli jaką odegrali w historii Polski i krajów należących do bloku wschodniego.

W związku z wojną w Ukrainie, napięcie między Warszawa i Moskwą wzrosło niepomiernie. Dzisiaj, gdy rosyjski ambasador Siergiej Andriejew próbował złożyć kwiaty przed mauzoleum żołnierzy radzieckich (wyzwolicieli), drogę zastąpił mu tłum niosący transparenty, które jasno stwierdzały, że obecność dyplomaty w tym miejscu stanowi profanację pamięci walczących w czasie II wojny światowej.

Demonstranci ustawili również szpaler z ukraińskich flag i krzyży z nazwiskami ofiar zabitych w wyniku rosyjskiej inwazji.

Andriejew nie mogąc przedostać się przed pomnik, złożył przyniesione kwiaty przed wbitymi w ziemię ukraińskimi flagami. Aktywiści kwiaty podeptali, a dołączoną do nich rosyjską flagę zawiesili na atrapie rakiety.

Moskwa zapowiada, że ten "kolejny przejaw niechęci strony polskiej, stanowiący obrazę pamięci żołnierzy radzieckich, nie pozostanie bez odpowiedniej reakcji.".

On próbował zrobić happening. W odpowiedzi został zorganizowany kontrhappening. Moim zdaniem nie zostały przekroczone jakieś granice, które nie powinny być przekraczane. To co wypowiada publicznie to jest stek dyrdymałów. Pozostaje pytanie, czy on powinien swoją funkcję pełnić, bo on ją wykorzystuje w jednym celu: dezinformacji i propagandy - tak sytuację na cmentarzu i zachowanie Andriejewa ocenił w RMF FM były dyrektor Biura Informacji NATO Robert Pszczel.