50 nalotów bombowych na zakłady Azowstal w Mariupolu przeprowadzili minionej nocy Rosjanie. Agresor wykorzystywał też amunicję fosforową, rakiety i artylerię. Poinformował o tym swych mediach społecznościowych jeden z dowódców broniącego się w kombinacie pułku Azow Światosław Pałamar.

Światosław Pałamar ponownie zwrócił się do wspólnoty międzynarodowej z apelem o ewakuację cywilów i rannych chroniących się ponad dwa miesiące w piwnicach oblężonych zakładów metalurgicznych. W emocjonalnym wystąpieniu powiedział, że walka obrońców Mariupola ma znaczenie dla całej wojny.

Wiemy, że im dłużej nasz garnizon tu stoi, tym sytuacja na froncie jest lżejsza, tym więcej zasobów wróg traci w tym miejscu - mówił.

Pałamar kolejny raz zaapelował, by mówić o prawdziwych celach rosyjskiego agresora.

"Wytrzymamy"

To nie jest wojna o terytorium, to ludobójstwo, zniszczenie narodu, który przyjął na siebie całe uderzenie. Dzięki Bogu, wytrzymamy, dla przyszłości naszych i waszych dzieci - zapewnił.

Dziś nie powiem, że Mariupol to Ukraina, tylko: Ukraina to Mariupol - zaznaczył.

Azow podsumował też straty zadane rosyjskiej armii tylko w Mariupolu. Obliczył je na ponad miliard 100 milionów dolarów.

Mariupol jest oblężony przez Rosjan od początku marca. W mieście trwają ciągłe ostrzały i bombardowania. Sytuacja mieszkańców jest katastrofalna - według ostrożnych szacunków mogło tam już zginąć ponad 20 tys. osób.

Zakłady metalurgiczne Azowstal to jedyne miejsce, gdzie wciąż walczą obrońcy Mariupola, a także ukrywa się tysiąc mieszkańców miasta.

Opracowanie: