Do rozpoczęcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich został tylko miesiąc. Polski Komitet Olimpijski ustalił już wysokość nagród dla polskich sportowców za sukcesy w Vancouver. Złoty medalista otrzyma 250 tysięcy złotych.

Ustalona przez PKOL stawka jest porównywalna z tą, jaką dostawali medaliści letnich igrzysk w Pekinie. Tam za złoto sportowcy otrzymywali po 200 tysięcy złotych i samochód średniej klasy. Nie bawimy się już w ten podział na złotówki i samochody, bo to ryczałtujemy. Złoto - 250 tysięcy, srebro - 150 tysięcy, a brąz – 100 tysięcy - mówi prezes PKOL Piotr Nurowski. Na podobne pieniądze mogą liczyć sztaby szkoleniowe i medyczne. Z jednym tylko zastrzeżeniem, że wśród beneficjentów tych premii musi się znaleźć pierwszy trener, który odkrył talent późniejszego mistrza - dodaje Nurowski.

Prezes PKOL nie chce mówić, na ile medali się nastawia. Przyznaje tylko, że z dwóch byłby już zadowolony, a główną kandydatką do ich zdobycia jest oczywiście Justyna Kowalczyk. Na razie pewnych wyjazdu na Igrzyska Olimpijskie jest 37 polskich sportowców. Ta liczba może się jeszcze zwiększyć. Szanse na wyjazd do Vancouver może otrzymać nawet 10 kolejnych reprezentantów naszego kraju. Decydującym momentem jest 27 stycznia, a decydentem jest zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który ostatecznie zatwierdzi skład - mówi szef misji olimpijskiej Kazimierz Kowalczyk.

Liczba sportowców przełoży się na liczbę pozostałych członków naszej ekipy. Zgodnie z przepisami na jednego sportowca może przypadać jeden opiekun. W tym gronie muszą znaleźć się trenerzy, lekarze, czy serwisemeni.