30 Amerykanów zostało rannych podczas przewożenia pomocy dla ofiar trzęsienia ziemi na Haiti. Informację podała telewizja CNN powołując się na źródła wojskowe. Do incydentu doszło na lotnisku w stolicy kraju Port-au Prince. Do tego portu spływa pomoc dla regionu ze wszystkich stron świata.

Sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Ban Ki Mun zaapelował w poniedziałek do Rady Bezpieczeństwa o wysłanie na Haiti dodatkowych 1,5 tys. policjantów i 2 tys. żołnierzy sił pokojowych, którzy wesprą Misję Stabilizacyjną Narodów Zjednoczonych na Haiti. Żołnierze ci pełniliby misję przez sześć miesięcy. Na razie nie wiadomo, czy podobny limit czasowy obowiązywać ma także dodatkowych policjantów.

W tej chwili w skład misji wchodzi ok. 9 tys. żołnierzy i policjantów, a także ok. 2 tys. członków międzynarodowego i lokalnego personelu cywilnego. Oenzetowskie siły pokojowe zostały wysłane na Haiti w 2004 roku, aby ustabilizować sytuację w kraju po przewrocie, w wyniku którego od władzy odsunięty został prezydent Jean-Bertrand Aristide.

Dotychczasowy bilans mówił o 40 zabitych. Liczba zaginionych uwzględnia też osoby, które mogły przeżyć trzęsienie z 12 stycznia, ale do tej pory nie były w stanie się skontaktować.

Wstrząsy o sile 7 w skali Richtera zniszczyły siedzibę ONZ w haitańskiej stolicy Port-au-Prince oraz inne budynki organizacji. Według haitańskich władz dotychczas pochowano w zbiorowych mogiłach ok. 70 tys. ofiar kataklizmu. Co najmniej 250 tys. osób jest rannych, a 1,5 mln nie ma dachu nad głową.