Iga Świątek rozpoczęła w Madrycie walkę w obronie tytułu w turnieju rangi WTA 1000 na kortach ziemnych. Jej pierwszą przeciwniczką była Filipinka Alexandra Eala, która wyeliminowała Polkę na turnieju w Miami. Po niezwykle dramatycznym, zaciętym meczu Iga Świątek wygrała w trzech setach: 4:6, 6:4, 6:2, meldując się w III rundzie hiszpańskiego turnieju.
To nie był łatwy dla wiceliderki światowego rankingu, trwał 2 godziny i 16 minut.
Mecz rozpoczął się dla Świątek niedobrze - od przegranego własnego podania. Przy stanie 2:4 Świątek ponownie nie wykorzystała atutu własnego serwisu i choć szybko odpowiedziała tym samym, doprowadzając do wyniku 4:5, to jednak w dziesiątym gemie serwująca Filipinka się nie pomyliła i zamknęła seta.
Wydawało się, że koszmar z marcowego turnieju w Miami powrócił. Iga Świątek przegrała wówczas w ćwierćfinale z Alexandrą Ealą, 19-latką z Filipin, 2:6, 5:7. Tamten wynik był dla tenisowego świata szokiem. Wiceliderka WTA uległa bowiem notowanej wówczas na 140. pozycji nastolatce (obecnie jest 72.).
W Madrycie Iga Świątek przepędziła jednak koszmarne wspomnienia z Florydy.
W drugiej partii, w której obie tenisistki dwukrotnie przełamywały podanie rywalki, decydował dziesiąty gem. Przy prowadzeniu Świątek 5:4 serwowała Eala, ale nie wygrała ani jednej piłki i Polka wyrównała stan meczu.
W decydującym secie Świątek szybko uzyskała przewagę 5:1, ale przy własnym serwisie nie zdołała postawić kropki nad i. Ostatecznie dokonała dzieła kilka minut później, przy podaniu Eali, wykorzystując drugą piłkę meczową.
Świątek wygrała cały mecz w trzech setach: 4:6, 6:4 i 6:2.