Przegraną zakończył się dla siatkarzy PGE Projektu Warszawa mecz z tureckim Halkbankiem Ankara. Warszawiacy ulegli Turkom 1:3 (20:25, 25:22, 15:25, 18:25) w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów. Rewanż zaplanowano na 19 marca w polskiej stolicy.

Składy:

Halkbank Ankara: Sercan Bidak, Dick Kooy, Yoandy Leal, Micah Ma'a, Marek Sotola, Tuna Uzunkol, Deniz Ivgen (libero) - Volkan Done (libero), Caner Cicekoglu.

PGE Projekt Warszawa: Jan Firlej, Bartłomiej Bołądź, Jakub Kochanowski, Artur Szapluk, Kevin Tillie, Andrzej Wrona, Damian Wojtaszek (libero) - Tobias Brand, Michał Kozłowski, Jurij Semeniuk, Linus Weber.

Podopieczni trenera Piotra Grabana bezpośrednio awansowali do ćwierćfinału, wygrywając swoją grupę. Mimo że okazali się najlepszą ekipą z pierwszych miejsc, trafili na najtrudniejszą ścieżkę w fazie pucharowej, bowiem ich rywalem o półfinał jest wymagający turecki Halkbank. Zespół z Ankary awans do ćwierćfinału musiał wywalczyć w barażu, w którym pokonał włoski Allianz Mediolan.

Przebieg meczu

Początek środowego spotkania był wyrównany, walka toczyła się punkt za punkt, jednak to gospodarze jako pierwsi objęli prowadzenie 13:9 przy trudnej zagrywce Dicka Kooya. Gdy tureccy siatkarze zatrzymali Jakuba Kochanowskiego, dystans wzrósł do 15:9. Trener Graban dokonał zmian w szóstce, jednak Michał Kozłowski i Linus Weber nie zdołali odmienić gry polskiego zespołu. Nadzieję na wyrównanie dały Projektowi dwa bloki na Marku Sotoli (18:20), ale końcówka ponownie należała do Halkbanku, który triumfował 25:20 głównie za sprawą skutecznych akcji Kooya.

W drugiej partii warszawianie prezentowali się lepiej, rozpoczęli od prowadzenia 7:5 po kontrze w wykonaniu Bartłomieja Bołądzia. Siatkarze z Turcji zaczęli też popełniać więcej błędów, co sprzyjało przyjezdnym (13:10). Kontrolowali przebieg tej partii i po asie serwisowym Kochanowskiego oraz akcji Tobiasa Branda, który po pierwszym secie zastąpił Artura Szalpuka, prowadzili 20:14. W końcówce turecka drużyna zaczęła odrabiać straty dzięki zagraniom Sotoli i Kooya (22:24), jednak zepsuta zagrywka zakończyła ich nadzieje na doprowadzenie do gry na przewagi (22:25).

Trzecią odsłonę ponownie lepiej otworzyli podopieczni trenera Grabana, którzy szybko zbudowali przewagę 5:2, ale gdy Bołądź posłał serwis w siatkę, a w polu zagrywki pojawił się Kooy, warszawski zespół całkowicie się zaciął. Żaden z polskich zawodników nie był w stanie zakończyć akcji i zdobyć punktu, co przy skutecznej grze Halkbanku pozwoliło mu objąć prowadzenie 11:5. Gospodarze spokojnie kontrolowali wydarzenia na boisku i w drugiej części tej partii powiększyli dystans do dziesięciu punktów (18:8). Yoandy Leal zamknął seta (25:15).

Zespół z Ankary kontynuował dominację w czwartej partii. Bezradność warszawian mogła podsumować jedna z akcji w początkowej fazie tej odsłony, gdy piłka wpadła w boisko po lekkim serwisie Sercana Bidaka, gdyż ani Damian Wojtaszek, ani Brand nawet się do niej nie ruszyli (8:3). Siatkarze Projektu próbowali jeszcze podjąć walkę, po efektownym ataku Bołądzia różnica wynosiła już tylko dwa punkty (9:11), ale nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. As serwisowy Leala ponownie powiększył dystans do sześciu punktów (16:10) i gospodarze zaczęli grać niezwykle swobodnie. Ostatni punkt padł po ataku Kooya (25:18).

Nagrodę MVP otrzymał Leal, który zdobył 23 punkty, w tym trzy zagrywką, i miał aż 70 proc. skuteczności ataku. Najlepszym zawodnikiem po stronie Projektu był Bołądź - 14 pkt.

Porażka, pierwsza w tej edycji LM, skomplikowała sytuację podopiecznych trenera Grabana. By awansować do półfinału, muszą wygrać rewanżowe spotkanie 3:0 lub 3:1, a następnie zwyciężyć także w "złotym secie". Tureckiemu zespołowi do awansu wystarczą dwa wygrane sety.

Turniej finałowy z udziałem czterech najlepszych drużyn tej edycji Ligi Mistrzów odbędzie się w dniach 16-18 maja w Łodzi.