Siatkarska Liga Narodów. Reprezentacja Polski pokonała zespół USA 3:2 (17:25, 34:32, 26:28, 25:23, 15:9) w pełnym emocji spotkaniu siatkarskiej Ligi Narodów. Jest to drugie zwycięstwo "Biało-czerwonych" w turnieju rozgrywanym w katowickim Spodku.

Do meczu z Amerykanami Polacy przystąpili po udanym początku turnieju w Katowicach. W piątkowym meczu "Biało-czerwoni" pokonali Australię 3:1.  Początek rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi nie był już tak dobry. Choć w pierwszej części seta wynik był wyrównany, to później zawodnicy z USA zaczęli dominować na boisku. Amerykanie grali z dużą skutecznością w ataku, ofiarnie w obronie. Z kolei Polacy mieli problem ze skończeniem swoich akcji. Kilka razy zablokowany został m.in. Michał Kubiak. Niedokładnie atakował również Bartłomiej Bołądź. Tymczasem, po drugiej stronie siatki brylował Defalco, który bez problemu punktował z lewego skrzydła. Po drugiej przerwie technicznej przewaga siatkarzy z USA wzrosła do sześciu punktów. Polacy nie mieli pomysłu na to jak ją zniwelować i przegrali (17:25).

Druga partia wyglądała zupełnie inaczej. Przy serwisie Kubiaka zdobyliśmy pięć punktów z rzędu (5:0). Polacy ustawili się w komfortowej sytuacji i trwali w niej niemal do końca seta. "Biało-czerwoni" prowadzili (24:21), kiedy przytrafiła się im seria błędów. Pomyłki doprowadziły do tego, że o wygranej w secie decydowała walka na przewagi. Długo żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć dwóch punktów z rzędu, ale ostatecznie udało się to Polakom po dwóch perfekcyjnych atakach Aleksandra Śliwki: pierwszym z drugiej linii i drugim z lewego skrzydła (34:32). Warto podkreślić, że ten set trwał aż 47. minut!

W trzeciej partii znów nie uniknęliśmy prostych błędów. Niedokładne przyjęcie sprawiało, że trudniejszą sytuację w ofensywie mieli nasi atakujący. Część uderzanych przez nich piłek wracała na polskie boisko, bo po drugiej stronie siatki zawodnicy z USA świetnie ustawiali blok. Na szczęście, Amerykanie też mieli swoje problemy, w efekcie podopiecznym Vitala Heynena udało się doprowadzić do remisu przed decydującymi. Na nic to się zdało, bo ostatecznie wygrali go Amerykanie. Bohaterem ostatnich wymian stał się Kyle Russell, który dwukrotnie minął ręce polskich blokujących (26:28).

Czwarta odsłona rozpoczęła się dla Polaków źle. Problemy w przyjęciu po polskiej stronie sprawiły, że Amerykanie szybko wypracowali sobie prowadzenie (6:2). Odrobić straty pomogła jednak skuteczna gra naszych środkowych. Dzięki determinacji "Biało-czerwonych" kibice w Spodku ponownie oglądali rywalizację punkt za punkt w decydujących akcjach.  Po zagrywce Muagututi na tablicy wyników widniał remis (23:23). Później skutecznie zaatakował Bieniek, a w ostatniej akcji mieliśmy trochę szczęścia, bo Defalco pomylił się na lewym skrzydle (25:23).


Do stanu (7:7) żadna z drużyn nie potrafiła narzucić rywalom swojego tempa gry w tie-breaku. Później, dwa błędy z rzędu popełnili Amerykanie: w ataku najpierw pomylił się Smith, a później Muagututia. To zmobilizowało Polaków, którzy przy zagrywce Aleksandra Śliwki zdobyli kolejne punkty (11:7). Fatalnie na taki rozwój sytuacji zareagowali z kolei Amerykanie, którzy seriami popełniali błędy na zagrywce i w ataku. Mecz zakończył skuteczny atak Mateusza Bieńka (15:9).


Polska - USA 3:2 (17:25, 34:32, 26:28, 25:23, 15:9)

Polska: Łomacz, Kubiak, Śliwka, Kochanowski, Bołądź, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Wojtaszek, Konarski, Drzyzga, Szalpuk, Nowakowski

USA: Stahl, Shoji K., Defalco, Muagututia, Russell, Shoji E. (libero) oraz Ensink, Ma'a, Tuaniga