W Grodnie rozpoczął się dziś proces Andrzeja Poczobuta - członka zarządu zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi, znanego dziennikarza, współpracującego m.in. z "Gazetą Wyborczą" i TVP Polonia. Poczobut od 25 marca 2021 r., przebywa w białoruskim areszcie. Na salę sądu nie wpuszczono polskiego charge d’affair w Mińsku Marcina Wojciechowskiego - poinformował rzecznik MSZ Łukasz Jasina.

Rzecznik MSZ Łukasz Jasina poinformował rano na Twitterze o rozpoczęciu procesu Andrzeja Poczobuta. "W Grodnie rozpoczął się proces Andrzeja Poczobuta. Na salę sądu nie wpuszczono polskiego charge d’affair w Mińsku Marcina Wojciechowskiego" - napisał.

Na salę rozpraw najpierw wpuszczono kilka osób - najbliższą rodzinę i bliskich Andrzeja Poczobuta. Obecna była m.in. jego żona Oksana i rodzice. Wkrótce potem również bliskich Poczobuta wyproszono z sali.

Dawaliśmy sobie znaki oczami i gestami. Ale to lepsze niż nic - powiedziała już po wyjściu z sali Oksana Poczobut. Andrzej wyglądał raźnie. Przekonywał sędziego, że w aktach sprawy nie ma żadnych "tajnych" informacji, a wszystkie jego publikacje opierały się na materiałach dostępnych publicznie. Mimo to sędzia zdecydował o utajnieniu procesu - mówili bliscy.

Proces Andrzeja Poczobuta będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami - postanowił sędzia na wniosek prokuratora. Decyzja zapadła w pierwszych minutach procesu przed sądem w Grodnie.

"Proces pokazowy"

Władze Białorusi traktują sprawę Andrzeja Poczobuta jako pokazową i niestety grozi mu wysoki wyrok - ocenił w rozmowie z PAP wiceszef niezależnego stowarzyszenia dziennikarzy BAŻ Barys Harecki.

Niestety, nie ma podstaw do żadnych pozytywnych oczekiwań. Sprawa Andrzeja Poczobuta jest polityczna - powiedział Harecki.

Jego zdaniem proces będzie pokazowy i wykorzystywany propagandowo

Aktywista przypomina, że najwyższa kara przewidziana z tego artykułu to 12 lat pozbawienia wolności. Poczobutowi postawiono również zarzuty, dotyczące m.in. wzywania do nakładania sankcji i do działań na szkodę bezpieczeństwa Białorusi. Z tego artykułu (361) najwyższy wymiar kary to również 12 lat.

Blisko dwa lata w areszcie

Poczobut - członek zarządu zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi i znany dziennikarz, współpracujący m.in. z "Gazetą Wyborczą i TVP Polonia, od 25 marca 2021 r., przebywa w białoruskim areszcie.

Początkowo został oskarżony o "podżeganie do nienawiści", w tym, "rehabilitację nazizmu", a potem także o wzywanie do sankcji. W październiku 2022 r. został przez władze wpisany na białoruską listę "osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną".

Jak pisze centrum praw człowieka Wiasna, według prokuratury "przewiny" Poczobuta miały polegać na tym, że nazwał agresją napaść ZSRR na Polskę w 1939 r., pisał artykuły o protestach na Białorusi i działaczach polskiego podziemia w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu, występował w obronie polskiej mniejszości w tym kraju.

"Karta przetargowa" Mińska

Proces Poczobuta był dwukrotnie przenoszony. Początkowo miał się rozpocząć 28 listopada, potem - 9 stycznia, a w końcu wyznaczono jego datę na 16 stycznia.

Nie mamy żadnej informacji, co było przyczyną tych zmian - mówi Harecki.

Rozmówca PAP ocenia, że proces polskiego działacza i dziennikarza jest elementem działań nastawionych na konfrontację z Polską, które nasiliły się po fali masowych protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów w 2020 r. na Białorusi, a potem - po rozpoczęciu przez Rosję wojny z Ukrainą w lutym 2022 r. Polska była wówczas i jest nadal przedstawiana przez białoruskie władze jako jeden z głównych wrogów Białorusi, a także jako potencjalne źródło zagrożenia dla jej bezpieczeństwa.

Nie wiem, kto w strukturach władz wpadł na pomysł, by rozpocząć te konfrontacyjne działania, ale wpisuje się w nie zarówno proces Andrzeja i szerzej Związku Polaków na Białorusi, represje wobec innych organizacji związanych z Polską, niszczenie miejsc pamięci - mówi Harecki. Jest jednocześnie przekonany, że sprawa Poczobuta jest traktowana przez Mińsk jako "karta przetargowa".

"Wszystkie sądowe sprawy na Białorusi kończą się jednakowo"

Wiceprezes Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Marek Zaniewski w rozmowie z PAP podkreślił, że wszyscy, łącznie z Poczobutem, "są już zmęczeni oczekiwaniem na rozpoczęcie procesu". Jak podkreślił, niestety nie da się patrzeć na tę sprawę optymistycznie, gdyż "nikt nie myśli o tym, że może być teraz sprawiedliwy sąd". Nie ma sprawiedliwości w białoruskich sądach - oświadczył.

Wszystkie sądowe sprawy (polityczne - PAP) na Białorusi kończą się jednakowo. Ludzie dostają ogromne wyroki, lata więzienia i kolonii. Tak, że nie wygląda to niestety optymistycznie. Takie mamy niestety teraz realia na Białorusi. Non stop odbywają się procesy polityczne - zauważył.

Według wiceprezesa ZPB Poczobut "trzyma się dzielnie" i mimo przeciwności, a także absurdalnych zarzutów, szykuje się do procesu i obrony. Jest nastawiony bojowo - dodał.

Wiceprezes ZPB podkreślił, że do tej pory nie było jeszcze precedensu, aby "sąd kogoś uniewinnił, czy odrzucił zarzuty, które stawiał prokurator". Zazwyczaj sądy zgadzają się na wszystko, co proponuje oskarżenie, czasami nawet dają wyższe wyroki, niż wnioskuje prokurator - dodał.

"Czystki" wśród aktywistów ZPB

Sprawa przeciwko aktywistom ZPB, zdelegalizowanego przez władze w Mińsku w 2005 r., zaczęła się w marcu 2021 r. Kilka miesięcy później władze Białorusi przeprowadziły "czystkę" - dokładnie takich słów używał wówczas Łukaszenka - w organizacjach społecznych, stowarzyszeniach, niekontrolowanych przez państwo strukturach społeczeństwa obywatelskiego.

Wraz z Poczobutem aresztowane były w marcu 2021 r. także szefowa ZPB Andżelika Borys oraz Irena Biernacka i Maria Tiszkowska, również z ZPB, a także Anna Paniszewa, działaczka mniejszości z Brześcia. Borys w marcu ubiegłego roku została wypuszczona z aresztu, lecz wciąż jest objęta sprawą karną, a jej status nie jest jasny - według mediów niezależnych może być objęta aresztem domowym. Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zdołały w ubiegłym roku opuścić Białoruś dzięki staraniom polskich władz. Nie mają jednak możliwości powrotu do kraju, którego są obywatelkami.

Od chwili zatrzymania Poczobut przebywał w kilku aresztach - w Żodzinie, Mińsku i Grodnie, gdzie oczekuje na rozpoczęcie procesu przed sądem obwodowym. Działacz ZPB miał być namawiany o napisanie wniosku o ułaskawienie do Łukaszenki, jednak odmówił.