„Janusz Korwin-Mikke jest największym beneficjentem afery taśmowej, ale jedynie na krótką metę” – przyznaje w rozmowie z „Faktem” Wojciech Jabłoński, specjalista od marketingu politycznego. „PO nie jest w stanie zdystansować PiS w sondażach, ale jest w stanie z nim remisować. A to de facto dla największej partii opozycyjnej oznacza klęskę. Ponieważ część wyborców prawicy stwierdziła najwyraźniej, że PiS się zużyło i nie jest już w stanie przejąć władzy. Tacy ludzie kierują swoją sympatię w kierunku Korwin-Mikkego” - tłumaczy.

Jabłoński zgadza się z diagnozą, że mimo licznych afer, w tym także skandalu z taśmami ujawnionymi przez "Wprost", jesteśmy skazani na rządy Platformy Obywatelskiej. Będziemy mieli do czynienia z tym, co nazywamy w PR kryzysem natury permanentnej, stałej. Finansowanie partii z budżetu zapewnia trwałość na rynku politycznym i odcina jednocześnie drogę poważnej konkurencji - tłumaczy. Liderzy partii nie wychowali sobie też żadnych następców, a u nas występują partie wodzowskie - zarówno PO czy PiS, jak i nawet KNP. Naszym problemem jest "breżniewizacja" sceny politycznej. Z polityki odchodzi się w zasadzie w trumnie! - podkreśla.

Ekspert twierdzi, że zapowiadane przez Prawo i Sprawiedliwość dążenie do zjednoczenia prawicy nie przełoży się na jakiekolwiek realne zmiany. To już jest sytuacja nawet bardziej skomplikowana niż we wczesnych latach 90. Wtedy odbywał się tzw. Konwent św. Katarzyny, który miał zjednoczyć prawicę - i nic z tego nie wyszło. A dziś jest trudniej, bo dwie największe siły prawicowe (biorąc pod uwagę sondaże), czyli PiS i KNP, są tak naprawdę programowo od siebie skrajnie różne - opisuje.

W środowym "Fakcie" także:

- Polityk został bez żony, syna i immunitetu

- "Stara komuszka" wygryzie Sikorskiego z funkcji komisarza

- Znany piłkarz ożenił się w tajemnicy