Brazylijczyk Neymar, wykluczony z powodu kontuzji z udziału w mistrzostwach świata, w finale będzie kibicował Argentynie. "Dwa centymetry bliżej środka kręgosłupa i mógłbym skończyć na wózku" - powiedział napastnik, sfaulowany przez rywala w meczu 1/4 finału.

Złamanie trzeciego kręgu, z powodu  faulu obrońcy reprezentacji Kolumbii Camilo Zunigi w końcówce ćwierćfinałowego spotkania, wykluczyło Neymara z dalszej gry w brazylijskim turnieju. Piłkarz, ze łzami w oczach opowiadał o kontuzji i podkreślił, że dziękuje Bogu, że skończyło się jedynie złamaniem trzeciego kręgu. Mało brakowało, a jeździłby na wózku inwalidzkim. Bardzo ciężko jest mi mówić o tym co się stało w tak ważnym dla mojej kariery momencie - powiedział.

22-letni gwiazdor brazylijskiej reprezentacji narzekał na zachowanie Zunigi, ale przyznał, że Kolumbijczyk go przeprosił. Nie wiem, czy próbował mnie skrzywdzić, ale jeśli rozumiesz futbol, wiesz, że takie zachowanie nie jest normalne. Jedyne co mnie broni przed atakiem zza pleców są zasady. Nie byłem w stanie się obronić i doznałem urazu - zaznaczył. Neymar wraca do zdrowia w domu, ale w czwartek pojawił się na obozie treningowym drużyny narodowej. Pojedzie również do Brasilii, żeby wspierać kolegów w sobotnim meczu o trzecie miejsce z Holandią. 

Najgorszy tydzień w jego życiu

Napastnik stwierdził, że uraz był początkiem "najgorszego tygodnia w jego życiu", zakończonego nieobecnością w meczu z Niemcami. Reprezentacja Brazylii została zmiażdżona przed drużynę Joachima Loewa 7:1. Zaznaczył, że nie wie, jak wytłumaczyć to, co się wydarzyło i że niesprawiedliwe jest, by jego koledzy byli postrzegani przez pryzmat tego wyniku. Mogliśmy przegrać, ale nie w taki sposób. To było niewiarygodne i niewytłumaczalne. Nie mam słów, które wyjaśniłyby, co się stało - przyznał. Według niego, przegrywanie to część futbolu. Neymar wierzy, że Brazylia ma potencjał, by się odrodzić i triumfować na kolejnych mistrzostwach. Nie możemy zwiesić głów. Będziemy cierpieć jeszcze długo, ale nadejdą lepsze dni - podkreślił.

Zawodnik życzył szczęścia reprezentacjom Niemiec i Argentyny w niedzielnym finale i dodał, że ma nadzieję, iż to drużyna z Ameryki Południowej zwycięży. Na co dzień Neymar gra w Barcelonie z Argentyńczykami Lionelem Messim i Javierem Mascherano.

Rywalizacja Argentyny i Brazylii jest jedną z najgorętszych w piłkarskim świecie. W tym tygodniu jest szczególnie napięta w związku z szansą "Albicelestes" na Puchar Świata, o którym tak bardzo marzyli "Canarinhos".
Nie kibicuję Argentynie, kibicuje swoim kolegom z klubu - zaznaczył Neymar i zauważył, że byłoby dobrze dla futbolu, gdyby to Messi sięgnął po Puchar. "Jako piłkarz zdobył już prawie wszystko i zasługuje na to, by być mistrzem świata".

Finał mistrzostw świata w Rio de Janeiro już w niedzielę o 21 czasu polskiego.