Pułkownik Mirosław Grochowski, wiceszef komisji Millera twierdzi, że jest gotowy wrócić do badania przyczyn katastrofy 10 kwietnia. Jego deklaracja ma związek z sensacyjnymi doniesieniami na temat efektów prac specjalistów z Krakowa.

Jak twierdzi "Rzeczpospolita", krakowski Instytut Medycyny Sądowej ustalił, że w kabinie pilotów nie zidentyfikowano głosu generała Andrzeja Błasika. Wypowiedzi przypisywane wcześniej dowódcy Sił Powietrznych wypowiadał drugi pilot. To major Grzywna, a nie generał Błasik miał prawidłowo odczytywać wskazania wysokościomierza barycznego.

My w raporcie na temat katastrofy smoleńskiej oparliśmy się na innych ekspertyzach, przygotowanych przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne - powiedział pułkownik Mirosław Grochowski w rozmowie z reporterem RMF FM Mariuszem Piekarskim. Grochowski czeka teraz na pełną informację z prokuratury, co dokładnie udało się odczytać ekspertom i na ile istotne są to zmiany.

Zdaniem pułkownika Mirosława Grochowskiego, decyzję o ponownym powołaniu komisji może podjąć minister obrony w porozumieniu z szefem MSW. Formalnie jest taka możliwość, żeby prace jeszcze podjąć - powiedział Grochowski. Zastrzegł równocześnie, że dopóki nie przeczyta nowych stenogramów, nie będzie komentował doniesień prasy. Jak podkreślał, komisja miała prawo napisać, że generał był w kabinie pilotów. Nie wypowiadał się generał Błasik, to nie zmienia faktu, że był w kabinie - powiedział pułkownik Mirosław Grochowski. Przypomniał, że polska komisja badająca okoliczności smoleńskiej tragedii, w przeciwieństwie do raportu MAK, nie stwierdziła, by generał Błasik wywierał wpływ na załogę tupolewa.

Także były polski akredytowany przy rosyjskim MAK pułkownik Edmund Klich podtrzymuje opinię, że dowódca sił powietrznych był w kokpicie tupolewa tuż przed lądowaniem w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Według Klicha obecność szefa Sił Powietrznych ma potwierdzać ułożenie ciała generała Błasika, fakt, że znaleziono je w kokpicie obok ciała nawigatora. W tej sprawie były polski akredytowany nadal trzyma się wersji podanej przez stronę rosyjską. Rosjanie mówili nawet, że nie był przypasany, że stał w tej kabinie, bo tak oceniono na podstawie obrażeń, więc w kabinie był.

Doniesień "Rzeczpospolitej" nie komentuje Naczelna Prokuratura Wojskowa. Poczekajmy na poniedziałkową konferencję w sprawie ustaleń ekspertów - powiedział Marcin Maksjan rzecznik NPW.