Przygotowania do sprzedaży jedynego polskiego Tu-154M zostaną wstrzymane do zakończenia śledztwa prokuratury ws. katastrofy smoleńskiej - poinformował szef MON Tomasz Siemoniak. Bliźniacza maszyna tupolewa o numerze bocznym 102 rozbiła się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.

Uzgodniliśmy z Andrzejem Seremetem (prokuratorem generalnym), że ten samolot pozostanie do dyspozycji prokuratury aż do zakończenia śledztwa. Do tego czasu nie będą podejmowane żadne czynności związane ze sprzedażą - powiedział Siemoniak dziennikarzom po spotkaniu z prokuratorem generalnym. Śledczy nie mogą bowiem wykluczyć, że maszyna nie będzie im potrzebna na przykład do przeprowadzenia kolejnych eksperymentów.

Jak dodał szef MON, przygotowania do sprzedaży samolotu zostaną wznowione, kiedy prokuratura poinformuje nas, że śledztwo zostało zakończone.

Utrzymywanie jednego tupolewa bez sensu

Po katastrofie smoleńskiej uznano, że utrzymywanie przez polskie wojsko jedynego egzemplarza Tu-154M Lux jest bezcelowe. 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, który dysponował wcześniej dwoma tupolewami, został bowiem rozwiązany z początkiem tego roku. Powołana na jego miejsce jednostka posiada tylko śmigłowce. Do obsługi dalszych podróży VIP-ów wykorzystywane są natomiast dwa samoloty wyczarterowane od PLL LOT, loty rejsowe i - w razie wizyt np. w Afganistanie - wojskowe samoloty transportowe.

W sierpniu ubiegłego roku MON postanowiło przekazać samolot o numerze bocznym 102 Agencji Mienia Wojskowego, która przystąpiła do przygotowywania oferty handlowej. Pod koniec ubiegłego roku prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej poinformowała jednak, że biegli chcą jeszcze korzystać z samolotu przy badaniach. Od tamtej pory maszyna pozostaje do ich dyspozycji.

W ubiegłym roku tupolewa o numerze bocznym 102 wykorzystywali do eksperymentów w locie eksperci z komisji Jerzego Millera, badającej katastrofę smoleńską.