Wbrew zapowiedziom wnukowi Anny Walentynowicz nie przedstawiono dotychczas żadnych dokumentów, które potwierdzałyby, że to rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej popełniły błąd przy identyfikacji ciał. O takiej pomyłce mówił 27 września w Sejmie prokurator generalny Andrzej Seremet. Ciało legendarnej działaczki "Solidarności" zostało zamienione z ciałem Teresy Walewskiej-Przyjałkowkiej.

Pod koniec września Seremet zapewniał, że przedstawi rodzinie Walentynowiczów dokumenty potwierdzające tezę o błędzie rodzin. Skończyło się na obietnicach.

Nie znalazłem żadnego pisma w skrzynce na listy. Myślę, że państwo jako pierwsi się dowiedzą, bo pan prokurator, jak widać, przyjął jako normę porozumiewanie się z pokrzywdzonymi za pośrednictwem mediów - mówi reporterowi RMF FM Kubie Kałudze wnuk Anny Walentynowicz, Piotr Walentynowicz. Zapowiedź przekazania dokumentów komentuje krótko: Myślę, że to pic na wodę, odwrócenie uwagi od sedna problemu, czyli od tego, że w Rosji był bałagan, że było wiele niedociągnięć, wiele rzeczy pozostawiono tylko stronie rosyjskiej.

Zamianę ciał Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej potwierdziły szczegółowe badania, które przeprowadzono po ekshumacji obu ofiar katastrofy smoleńskiej.

Prokuratorzy mają wątpliwości co do tożsamości jeszcze czterech ofiar katastrofy, dlatego zdecydowali się na kolejne ekshumacje. W poniedziałek nad ranem na terenie Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie ekshumowano ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, a równocześnie na Powązkach inną ofiarę katastrofy smoleńskiej, której tożsamość nie jest znana. Kolejne dwie planowane ekshumacje mają dotyczyć osób duchownych.