W najbliższych tygodniach powołamy komitet budowy na Krakowskim Przedmieściu pomników: smoleńskiego i prezydenta Lecha Kaczyńskiego - zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w przemówieniu, wygłoszonym w 6. rocznicę katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim. Mówił również m.in. o tym, że przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i po wymierzeniu odpowiedniej kary.

W najbliższych tygodniach powołamy komitet budowy na Krakowskim Przedmieściu pomników: smoleńskiego i prezydenta Lecha Kaczyńskiego - zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w przemówieniu, wygłoszonym w 6. rocznicę katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim. Mówił również m.in. o tym, że przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i po wymierzeniu odpowiedniej kary.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński przemawia podczas Apelu Pamięci przed Pałacem Prezydenckim /Tomasz Gzell /PAP

W ocenie Kaczyńskiego "bardzo wiele spraw nie zostało jeszcze załatwionych" w związku z tragedią smoleńską. Tutaj, na tej ulicy, na Krakowskim Przedmieściu musi stanąć pomnik smoleński. Na tej ulicy musi stanąć pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego - mówił szef PiS. Naprawdę dość czekania. W najbliższych tygodniach powołamy komitet budowy tych pomników - zapowiedział. Zabierzemy się za to konkretnie - podkreślił i dodał: Powstaną tu możliwości prawne, bo dotąd były blokady.

Naszą pamięć chciano zabić, chciano zabić tą pamięć, bo jej się bano, bo za tą tragedię, niezależnie od tego, jakie były jej przyczyny, ktoś odpowiada, przynajmniej moralnie. I odpowiadał za to poprzedni rząd - mówił Jarosław Kaczyński. Nie ten, oczywiście, pani Kopacz, tylko ten Donalda Tuska - zaznaczył.

Oni czynili wszystko, na wszystkie możliwe sposoby, łamiąc wszelkie reguły, żeby ta pamięć umarła. Ale to się nie udawało, od początku. Już w pierwszych dniach i tygodniach ta pamięć trwała, pojawiły się pierwsze tablice, obchody, pisała o tym niezależna prasa, mówiły niezależne media. To przedsięwzięcie, choć prowadzone z ogromną zaciekłością, poniosło fiasko - kontynuował prezes PiS.

Podkreślił, że sprawiedliwość może mieć miejsce tylko wtedy, gdy są odpowiednie przesłanki prawne, jeżeli śledztwa dotyczące katastrofy smoleńskiej "przyniosą odpowiednie wyniki". Nie mogę rozstrzygać o tym, jakie te wyniki będą. Wiem, że zaczęły się prawdziwe śledztwa, i wiem, że Polacy wielokrotnie mylili się, kiedy przebaczali zbyt łatwo - powiedział.

Tak, przebaczenie jest potrzebne, ale przebaczenie po przyznaniu się do winy i po wymierzeniu odpowiedniej kary. To jest nam potrzebne - zaznaczył Jarosław Kaczyński.

Jak mówił, jest też odpowiedzialność innego rodzaju. Jeśli chodzi o kodeks karny, to będą mijały lata przedawnienia, nie zawsze będzie można go zastosować, nawet jeżeli dojdziemy do wniosku, jeżeli władze wymiaru sprawiedliwości dojdą do wniosku, że były jakieś przestępstwa. Ale jest odpowiedzialność moralna, jest moralne napiętnowanie i ono musi być dokonane - podkreślił.

Według Kaczyńskiego, tragedia smoleńska nie była przypadkiem.

Jeszcze w 2010 roku, w czasie kampanii wyborczej, kiedy kandydowałem na urząd prezydenta, powiedziałem: "Chłopcy bawili się zapałkami i podpalili dom". Tak było, to była zabawa zapałkami, ten przemysł pogardy, to wszystko, co się z tym wiązało - mówił prezes PiS. Z całą pewnością istnieje związek między tym a tym, co się wydarzyło w Smoleńsku. I musimy umieć wyciągnąć z tego wnioski, także te moralne. One są niezwykle wręcz ważne, one są potrzebne dla przyszłości naszego narodu. Ci wszyscy, którzy tego nie rozumieją, Polsce szkodzą. Polska musi być oparta o prawdę i sprawiedliwość - podkreślał.

Pamiętajcie, przed nami jeszcze niełatwa droga, wciąż idziemy do góry, wciąż rzucają w nas kamieniami, wciąż chcą na nas rzucić lawinę. To się nie uda. Dojdziemy do szczytu, ale jeżeli będziemy zmobilizowani, jeżeli będziemy maszerować w zwartym szyku - mówił Kaczyński.

Zaznaczał, że prawda musi się znaleźć także w książkach, w podręcznikach. Musi się znaleźć - i to jest nasze drugie wielkie zadanie. Musimy to wszystko opisać, musimy znać fakty. Musimy ustalić fakty także w tym sensie, o którym mówi się w ramach porządku państwowego, a więc procesowo czy przez odpowiednie organy państwa - powiedział.

Podkreślił, że to dzieło dopiero się zaczyna, "bo to, co do tej pory było, to był pozór, udawanie". Dziś zaczyna się praca, prawdziwa praca - mówił prezes PiS.

Ocenił, że miliony Polaków nie wiedzą, co stało się 10 kwietnia 2010 roku. Musimy im to wyjaśnić. Musimy skorzystać z tego, że mamy dziś możliwości, by Polacy wiedzieli i zrozumieli - powiedział. Musimy ustalić prawdę i wyciągnąć z niej wszystkie wnioski - zaznaczył.

Prezes PiS skierował podziękowania do ludzi Kościoła, bo - jak mówił - Kościół odegrał w tym wszystkim ogromną rolę. Dodał, że są to podziękowania dla wszystkich kapłanów, dla wszystkich biskupów, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do bardzo licznych aktów upamiętnienia, tablic, uroczystości. I w tym kontekście muszę wspomnieć jeszcze jednego duchownego - ojca Rydzyka i Radio Maryja - zaznaczył.

Podkreślił, że na szczególne podziękowania zasługuje Antoni Macierewicz. Gdy tłum skandował imię szefa MON, Kaczyński odpowiedział na te okrzyki: Tak, Antoni, Antoni i jeszcze raz Antoni. Jak stwierdził, Macierewicz "dokonał cudów" ze swoim parlamentarnym zespołem ds. katastrofy smoleńskiej.

Do tego doszły jeszcze oddzielne od zespołu konferencje smoleńskie. Trzeba wszystkim uczestnikom, organizatorom podziękować. Naprawdę wykonali ogromną pracę, a dziś znów pracują - już w innych okolicznościach, już w ramach organów państwa, już w ramach komisji, która została powołana właśnie przez ministra obrony Antoniego Macierewicza. Chciałem powiedzieć "generała", ale jeszcze nie - powiedział Kaczyński, a tłum skandował: "Dziękujemy!".

Kaczyński dziękował również uczestnikom uroczystości smoleńskich i mszy poświęconych ofiarom katastrofy.

Córka pary prezydenckiej Marta Kaczyńska szczególnie dziękowała zaś za pamięć i jej podtrzymywanie internautom, a także ludziom, którzy przesyłają jej swoje wspomnienia o rodzicach.

Zuzanna Kurtyka: Nie potrafię przyznać sobie prawa do nazywania tragedii 10 kwietnia katastrofą samolotową

W imieniu rodzin ofiar głos zabrała wdowa po szefie IPN Zuzanna Kurtyka, która dziękowała wszystkim za pamięć i jej dowody, również w postaci obecności podczas marszu. Dziękowała przede wszystkim "za wasze trwanie przy nas, rodzinach, za wasze wsparcie i pomoc, jaką nam niesiecie".

Dla wielu z nas skończył się świat. Musieliśmy nauczyć się żyć od nowa. To doświadczenie jest wspólne dla wielu rodzin, jednoczy nas i będzie jednoczyć na zawsze, tworzy z nas wspólnotę w nieszczęściu - podkreślała.

Wiele osób, wielokrotnie, próbowało wykorzystywać rodziny do swoich koniunkturalnych celów, manipulować mniej lub bardziej niskimi pobudkami, wykorzystywać słabości, ale nikt nigdy nie potrafi zniszczyć wspólnego głębokiego poczucia nieszczęścia, wspólnego żalu i straty. To sprawia, że wszyscy w głębi duszy jesteśmy razem, wszystkie rodziny - zaznaczyła wdowa po Januszu Kurtyce.

Dziś nadal nie potrafię przyznać sobie prawa do nazywania tragedii 10 kwietnia katastrofą samolotową - czy to określenie ma rację bytu, prędzej czy później wykaże czas - mówiła również Zuzanna Kurtyka. Dla mnie katastrofą w skali państwa były wydarzenia, które bezpośrednio ją poprzedzały i nastąpiły po niej - dodała.

Prezes PiS otrzymał kopię krzyża smoleńskiego od osób, które od początku codziennie wieczorem przychodzą przed Pałac Prezydencki, by modlić się w intencji ofiar katastrofy.

(edbie)