Szpital Uniwersytecki w Krakowie wezwał ministra zdrowia do zapłaty 25 milionów złotych za działalność szpitala tymczasowego. W przypadku braku zapłaty władze szpitala zamierzają pozwać ministerstwo do sądu.

Szpital tymczasowy przy ulicy Kopernika w Krakowie powstał w dawnym Centrum Urazowym Medycyny Ratunkowej Katastrof  - budynku, z którego chwilę wcześniej szpital uniwersytecki przeniósł się do swojej nowej siedziby przy ulicy Jakubowskiego.

W ubiegłym roku na zlecenie Ministerstwa Zdrowia szpital otworzył tam placówkę tymczasową dla pacjentów z Covid-19.

25 mln zł długu

Według władz szpitala, Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji błędnie wyliczyła leczenie pacjentów.

"Informowaliśmy o tym ministerstwo od początku powstania szpitala tymczasowego" - mówi Marcin Jędrychowski, dyrektor szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. "Przyjęte przez Ministerstwo Zdrowia założenia dotyczące liczby personelu i wyceny są niewystarczające. W szpitalu tymczasowym leczy się pacjentów w taki sam sposób jak w szpitalach 2 stopnia. Jeżeli ktoś każe drugiemu podmiotowi wykonać pewnego rodzaju zadania na jego zlecenie i w jego imieniu, to powinien zapewnić finansowanie. Realizacja szpitala tymczasowego to zadanie dodatkowe a nie podstawowe, które powinien realizować szpital. (...) To finansowanie jest niewystarczające, nie pokrywa nawet samych kosztów osobowych tego szpitala. Doszliśmy do wniosku, że wystarczy rozmów, pism i przekonywań, i zdecydowaliśmy się na ten może drastyczny krok poprzez wysłanie wezwania do zapłaty. Oczekujemy, że minister w ciągu siedmiu dni od otrzymania tego wezwania przekaże środki na konto bankowe szpitala Uniwersyteckiego. W przeciwnym razie, jeżeli nie dojdzie do zapłaty, będziemy sprawę kierować do sądu".

Koszt funkcjonowania szpitala od października ubiegłego roku to ponad 89 milionów złotych. Szpital uniwersytecki otrzymał z resortu zdrowia 64 miliony złotych. Właśnie uregulowania tej różnicy - czyli 25 milionów złotych - domaga się szpital.

Niewypłacane dodatki covidowe i braki kadrowe

W szpitalu tymczasowym przy Kopernika brakuje już 50 proc. personelu medycznego, który był tam zatrudniony podczas poprzednich fali pandemii. Powodem jest brak wypłacanych dodatków covidowych pracownikom zajmującym się zakażonymi koronawirusem. 

W czerwcu szpital uniwersytecki, jako jednostka organizacyjna szpitala tymczasowego, został zmieniony z drugiego na pierwszy stopień referencyjności. Szpitalom na tym poziomie nie mogą być wypłacane dodatki covidowe. Szpital opiekował się bowiem zakażonymi koronawirusem w osobnym budynku, przy ulicy Kopernika. Teraz ten problem rozwiązano w ten sposób, że szpital ponownie stał się jednostką na drugim poziomie referencyjności. 

Pracownicy dostaną dodatki covidowe, ale część oddziału zakaźnego przy ulicy Jakubowskiego - czyli w nowej siedzibie szpitala - musiała zostać zamieniona na oddział covidowy. "Podjęliśmy decyzję, że uruchomimy oddział covidowy przy Jakubowskiego, co automatycznie da nam możliwość wypłaty dodatków covidowych dla pracowników szpitala tymczasowego" - wyjaśnia Jędrychowski i podkreśla, że to oznacza ograniczenie leczenia pacjentów niecovidowych: z wirusem HIV,  boreliozą i wiele innych.

"Mamy ogromny żal za bezczynność ministra zdrowia" - mówi Wioletta Słowińska, pielęgniarka oddziałowa szpitala tymczasowego przy ulicy Kopernika - "Próbowaliśmy ułożyć grafik na listopad. 50 proc. osób z umów zleceń podziękowało za pracę. To będzie trudne wyzwanie, żeby ponownie odbudować zespół. Brak reakcji ministra zdrowia to bagatelizowanie problemów pracowników służby zdrowia. Zależało nam na elementarnej uczciwości. Mówiliśmy, że znikną ludzie z grafiku, a ucierpią na tym pacjenci".


Opracowanie: