Mniejszy limit przestrzeni - kłopot z dziećmi. Samorządy alarmują, że nowe, złagodzone zalecenia GIS dotyczących przedszkoli, żłobków i punktów opieki oznaczają kłopoty i konieczność wykreślania dzieci z listy przyjętych. Limit przestrzeni na jedno dziecko ma wynosić minimum 1,5 metra kwadratowego, a nie jak dotąd 2,5.

Samorządu alarmują o kłopotach, bo jak mówią, limitów miało nie być wcale. Przekonują, że jeszcze w połowie sierpnia padały zapewnienia, że limit przestrzeni zniknie i przyjmowano dzieci do przedszkoli bez uwzględnienia tych obostrzeń.

Teraz trzeba rodzicom powiedzieć, że mimo iż dana miejscowość jest w zielonej strefie, nie będą przyjęte wszystkie dzieci. Pomimo wielu zapewnień - te ograniczenia są - mówi Anna Grygierek, burmistrz gminy Strumień, wiceszefowa Związku Gmin Wiejskich.

Prezydent Sopotu Jacek Karnowski dodaje, że w związku z utrzymaniem limitu przestrzeni na dziecko w przedszkolach stracić miejsce może co ósmy - dziesiąty maluch.

Zachowanie dystansu w żłobku czy w przedszkolu jest fikcją. Mamy te dzieciaki przywiązać do stołków, czy klosze założyć, żeby chodziły osobno? - pytał retorycznie.

W rozmowie z dziennikarzem RMF FM samorządowcy żalą się, że to dowód na to, iż rząd niczego z nami nie konsultuje, a swoje rozwiązania narzuca w ostatniej chwili, nie dając szans na przygotowanie się.

Zgodnie z nowymi zaleceniami GIS, dzieci będą mogły przebywać w mniejszych salach. Wymagana powierzchnia to, według nowych zaleceń, minimum piętnaście metrów kwadratowych dla grupy pięciorga dzieci.

Maluchy powinny przebywać w tej samej sali, z tym samym opiekunem i bez kontaktu z innymi grupami.

W każdym przedszkolu i żłobku powinien być termometr, najlepiej bezdotykowy.

W mocy pozostają obostrzenia dotyczące przyprowadzania i odprowadzania dzieci.

GIS kładzie też specjalny nacisk na to, żeby do placówek przychodziły tylko zdrowe dzieci, bez objawów sugerujących chorobę zakaźną. Podobne ograniczenia dotyczą wszystkich pracowników i wychowawców.