Wiele lokali gastronomicznych nie ma ogródków restauracyjnych, musi więc czekać na otwarcie branży pod koniec maja - ocenił Sławomir Grzyb z Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. Dodał, że przez pandemię odeszło z branży 200 tys. pracowników.

Od soboty można prowadzić gastronomię na świeżym powietrzu, ale przy zachowaniu dystansu między stolikami. Zajęty może być co drugi stolik, odległość między nimi musi wynosić co najmniej 1,5 m.

Od 28 maja na takich samych zasadach możliwe ma być prowadzenie gastronomii wewnętrznej.

Jak zaznaczył Sławomir Grzyb z Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, wiele lokali gastronomicznych nie dysponuje żadną przestrzenią zewnętrzną, dalej więc bezczynnie będzie czekać w finansowym letargu i bez możliwości zarabiania na swoje utrzymanie na otwarcie na koniec maja.

Dodał, że ci, którzy mają "ogródki", borykają się z problemem braku pracowników. Z naszych danych wynika, że z branży odeszło 200 tys. osób, które nie wrócą - podał. Dodał, że przez pandemię byli zmuszeni do przebranżowienia.

Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i BIK wynika, że w ciągu roku pandemii zadłużenie branży gastronomicznej wobec kontrahentów i banków wzrosło do blisko 728 mln zł. W najgorszej sytuacji są tzw. foodtrucki.

Eksperci zwracają uwagę, że goszczące na różnego rodzaju plenerowych imprezach, czy pod biurowcami foodtrucki nie miały w minionym roku zbyt wiele okazji, by spotkać się z klientami. W rezultacie wartość ich przeterminowanych płatności wobec kontrahentów i banków podwyższyła się najbardziej - o ponad 26 proc. do ponad 17 mln zł.

Prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak przyznaje, że lockdown to straty restauratorów liczone w miliardach złotych "i możliwe, że nawet ćwierć miliona ludzi bez pracy". Jak wskazuje, pogłębiające się problemy finansowe branży pokazują, że to "ostatni dzwonek na restart".

Grzelczak zwraca uwagę, że nowe regulacje, tym razem pozwalające na działanie ogródków restauracyjnych, spowodowały, że branża "liczy na odrobienie strat i walczy o swoje". Dodaje, że np. galerie handlowe, myślą o uruchomieniu tzw. ogródków gastronomicznych na dodatkowych powierzchniach, takich jak parkingi czy tarasy na ostatnich piętrach budynków. "Przedsiębiorcy szukają wszelkich rozwiązań, bo za chwilę wielu z nich może już przestać istnieć" - ocenia.