Norki na dwóch fermach w Niderlandach mają koronawirusa. Zwierzęta przebadano po tym, jak miały problemy z oddychaniem oraz gastrycznego typu. Teraz testom na obecność koronawirusa poddawani są pracownicy. Służby chcą ustalić źródło zakażenia.

Policja otoczyła taśmami dwie fermy norek w Milheeze i Beek en Donk w Niderlandach po tym, jak potwierdzono obecność koronawirusa w organizmach tych zwierząt. Nie wolno zbliżać się do budynków na odległość 400 metrów.

Eksperci sprawdzają, czy norki mogły się zarazić od opiekujących się nimi ludzi. Testom na obecność koronawirusa poddano wszystkich pracowników. 

Na jednej fermie hodowanych jest 7500 norek, na drugiej - 13 000. Na razie nie ma informacji, by zwierzęta miały być uśpione.

W Niderlandach norki hodowane są dla futer, które sprzedawane są do Chin, Korei, Grecji i Turcji. Pod wpływem nacisków aktywistów na rzecz praw zwierząt w 2013 roku zakazano hodowli norek, a istniejące fermy mają zostać zamknięte do 2024 roku.

Po raz pierwszy koronawirusa stwierdzono u norek. W Hongkongu koronawirusa stwierdzono u dwóch psów, w Belgii u kota, natomiast w zoo w Nowym Jorku u ośmiu dużych kotowatych, w tym tygrysów.  

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uważa, że nietoperze w Chinach, gdzie w grudniu 2019 roku pojawił się wirus SARS-CoV-2, były prawdopodobnie rezerwuarem wirusa, czyli środowiskiem, w którym patogen się namnożył. Dopiero pośredni gospodarz zwierzęcy, który nie został jeszcze zidentyfikowany, zakaził ludzi.